Bert Hellinger: Bóg umarł
„Mam nadzieję, że Czytelnika nie przestraszy ten tytuł, który sugeruje, jakbym pozwolił sobie na coś, do czego nikt nie ma prawa. Sam się przestraszyłem tego tytułu. Ale u jego podstaw leży doświadczenie, którym się tutaj dzielę. Podczas warsztatu w Holandii poświęconego przede wszystkim ruchom prowadzącym do sukcesu w organizacjach jeden z uczestników chciał się dowiedzieć, dla samego siebie i ogólnie, co się pokaże, kiedy potraktujemy Kościół jako organizację i za pomocą ustawień rodzin dostaniemy wskazówki, jakie ruchy ujawnią jego siłę, a jakie bezsilność. Przedstawię tutaj tylko proces, który przebiegał bez słów, w zupełnej ciszy.” Bert Hellinger Zobacz nagranie, w którym Hellinger relacjonuje to niezwykłe ustawienie:
Powszechnie wiadomo, że zanim zajmiemy stanowisko w jakiejś sprawie i na coś się zdecydujemy, przesypiamy się z tematem. Dokąd się udajemy, kiedy w ten sposób się nad czymś zastanawiamy? Co się wtedy wydarza w nas? Podczas zastanawiania się szukamy połączenia z inną wiedzą, poza zwyczajnym tokiem myślenia. Czujemy to myślenie raczej w brzuchu niż w głowie. Czyli myślenie siedzi głębiej i jest bliżej ziemi. Odczuwamy je w harmonii z większymi siłami i naszym życiem jako całością. Gdyby się przyjrzeć dokładnie, to raczej się wczuwamy, niż zastanawiamy. Sprawdzamy, jak odczuwamy nasze myśli. Dopiero wtedy wiemy, czego chcemy i o co chodzi. Te uczucia również mogą być mylące. Czasami wymykają się naszej uwadze. Działamy, nie zastanawiając się długo. Na przykład w miłości, ale także w nienawiści. Dlatego musimy rozróżniać uczucia. Uczucie płynące z brzucha, które łączy nas z ziemią, jest skupione. Rezonuje z ziemią, więc pozostaje rozważne. Nie spieszy mu się. Często pierwsze wrażenie jest tym bezpośrednim uczuciem, które okazuje się słuszne. Ale i tu lepiej jest z reguły działać dopiero wtedy, gdy jesteśmy pewni. Często na drodze działania stają głęboko osadzone lęki. Otoczenie sprawia, że nasz sposób myślenia podlega wielu zakazom. Dlatego czasem zadajemy sobie pytanie: Czy rzeczywiście wolno nam to myśleć? Co więcej: Czy rzeczywiście wolno nam to powiedzieć? I co jeszcze więcej: Czy wolno nam tak działać? Kiedy wykraczamy przeciw tym zakazom w myśleniu, może się zdarzyć, że zostajemy wykluczeni przez ważną dla naszego przeżycia grupę. Te zakazy mogą wręcz kosztować nas życie. Wcześniej dotyczyło to wielu odszczepieńców, na przykład heretyków. W dzisiejszych czasach, w oświeconym społeczeństwie, dzięki wolności myślenia jesteśmy w dużej mierze chronieni przed tym. Ale i tutaj tylko w obrębie określonych granic. Wystarczy wspomnieć chociażby tak zwaną poprawność polityczną. Nawet w tym obszarze musimy rozważyć, jak daleko może sięgać nasze zastanawianie się, zwłaszcza zastanawianie się wyrażane publicznie. Mimo wszystko myśli same w sobie są wolne. Ale jednak lepiej się zastanowić, jak dalece możemy je wyrażać i jak dalece zgodnie z nimi działać. Niekiedy wymknie nam się z ust bez zastanowienia jakieś zdanie. Ci, którzy je usłyszą, są przerażeni, a przede wszystkim my sami jesteśmy przerażeni. Jednocześnie wszyscy czują się uwolnieni. Nareszcie zostało to powiedziane. Jak na przykład w baśni, kiedy rozebrany król kroczył wśród wiwatującego tłumu i nikt nie odważył się spojrzeć uważniej czy tego powiedzieć. I tylko małe dziecko powiedziało głośno i wyraźnie: 'Król jest nagi'. Kto tutaj się zastanawiał, a kto wypowiedział? Tutaj działała inna siła wydobywająca nareszcie na światło dzienne to, co wyparte. Dzięki Bogu."
Rozdział z książki Berta Hellingera:
|