Bolesne przebudzenie - recenzja książki "Oświecenie duchowo niepoprawne"

krople rosy na lisciuCo popycha ludzi do sięgnięcia po temat duchowości? Skąd tęsknota za czymś większym od nas? Czy powoduje nami lęk? Czy tęsknota za opieką kogoś wszechmogącego i dobrego? A może to potrzeba doświadczenia stanów mistycznych? Osiągnięcia nirvany? Zasłużenia na lepsze miejsce po śmierci?

Jed McKenna autor książki „Oświecenie duchowo niepoprawne” i wcześniejszej „Oświecenie duchowe. Cholernie osobliwe” dosyć boleśnie rozprawia się z wieloma mitami dotyczącymi poszukiwań na ścieżce przebudzenia.

Pokazuje proces budzenia się jako walkę z wszelkimi iluzjami na temat siebie i życia. Uważa, że większość praktyk duchowych jedynie tworzy kolejną iluzoryczną tożsamość – osoby uduchowionej, a więc miłującej, łagodnej i dobrej. Sam McKenna brzmi raczej jak Trickster niż Budda. A więc – czym jest to duchowe przebudzenie?

Zniszczenie starych tożsamości

Najprościej można by powiedzieć, że to śmierć starych tożsamości. Spalenie wszystkiego, co o sobie myśleliśmy. McKenna mocno akcentuje, że nie istnieje żadne Ja, do którego moglibyśmy dążyć. Żadna uformowana, idealna, oświecona jednostka, która gdzieś tam w głębi nas siedzi i należy ją odkryć.

Jest wręcz przeciwnie – tam w środku, głęboko, pod wszystkimi myślami, oczekiwaniami, tęsknotami i tożsamościami ludzkimi nie ma nic. A zarazem jest wszystko, co prawdziwe. Jak pisze McKenna - „bezbrzeżny ocean”. Przerażające? Tak, szczególnie dla ego, które właśnie dowiaduje się, że nie jest niczym poza zlepkiem myśli, emocji i wspomnień. Nie brzmi to zachęcająco. I o tym również pisze autor. Ta podróż to droga dla szaleńców, którzy chcą i mają odwagę podważyć wszystkie wygodne i przyjemne iluzje dotyczące życia.

Czy to oznacza, że ego jest niepotrzebne? Albo gorsze? Nie, ego jest nam niezbędne. Jakoś trzeba funkcjonować na planecie ziemia. Co więcej – tylko ego może samo siebie zniszczyć.

„Potrzebujemy granic, które wyznacza ego. Są niezbędnym elementem życia w tym parku rozrywki. „Ja” to złożony, zmieniający się zestaw wymiarów, one nadają nam kształt i formę oraz odróżniają od nas od innych kształtów i form. Do tego wesołego miasteczka nie można przyjść tak, jak się stoi, obowiązuje tam określony dress code. To bal przebierańców i nie ma znaczenia, za kogo się przebierzesz, liczy się tylko to, że przyjdziesz jako ktoś. Nie możesz przyjść jako nikt”.

„(...) osoba nosząca kostium nie ma rąk, których mogłaby użyć, ani woli, by z nich skorzystać. To sam kostium musi zebrać w sobie siły, by w sposób bezwzględny rozszarpać się na strzępy. Ego musi zgładzić ego. Któż inny?” 

Życie jest wszystkim

Co dalej? Po prostu żyj. Z ładnym i brzydkim, zdrowym i chorym, kwiatami i bagnem. Z życiem i śmiercią. Jedynie przyjęcie tej całości umożliwia pełne przebudzenie. McKenna nie uznaje nic innego – żadnej obietnicy bogactwa i zdrowia w zamian za bycie dobrym i miłującym.

Co więcej – nie jesteśmy tu po to, żeby zasłużyć na łagodniejsze traktowanie po śmierci. To tu, na Ziemi mamy doświadczać wszystkiego takiego, jakie jest. Bycie miłym i uprzejmym, siedzenie w kwiecie lotosu, odprawianie rytuałów trzy razy dziennie nie ochroni przed życiem.

A więc – nie ulepszaj się na siłę i nie szukaj zbawienia. Nie marnuj czasu – i tak na końcu jest śmierć. Mamy tu określony czas. Żyjąc z ciągłą świadomością przemijalności i nieuchronności śmierci możemy dopiero rozwinąć skrzydła. To odkładanie śmierci na później – choć wiadomo, że jest to niemożliwe – sprawia, że żyjemy w ułudzie i gigantycznym fałszu. Dajemy sobie czas – przekładamy sprawy, podtrzymujemy przeszkody, które od dawna mogłyby nie istnieć.

Człowiecza dorosłość

Jak to przekroczyć? McKenna przywołując podróż bohatera, Josepha Campbella pokazuje, że musi dojść do przełomu, jakiegoś ważnego wydarzenia, w którym człowiek decyduje się, w którą stronę chce pójść. Czy podejmie wyzwanie i wyruszy w swoją prawdziwą podróż, osiągając człowieczą dorosłość, czy pozostanie w roli dziecka?

Dopóki nie nastąpi przełom, żyjemy jak dzieci. Niezależnie od wieku biologicznego i pełnionych funkcji społecznych. Będąc zanurzonym we śnie, zawsze funkcjonujemy jak dziecko. Dopiero kiedy rozpoznajemy, że jedyne czemu można zaufać, to życie, wyruszamy w prawdziwą dorosłość. Opartą na prawdzie, a nie oczekiwaniach i pragnieniach. Być dorosłym to dać się poprowadzić, reagować na to, co się pojawia, niezależnie od osobistych interesów.

McKenna jest dosyć bezwzględny w ocenie nauczycieli duchowych i religii, które gwarantują spełnienie po śmierci – raj w zamian za bycie grzecznym na Ziemi. Życie wieczne za odpowiednią postawę, przynależność do określonej grupy, za bycie w roli dziecka wobec autorytetu. Człowiecza dorosłość wymaga zaryzykowania i stania się własnym autorytetem. Pracy opartej wyłącznie na paleniu starych przekonań na temat siebie i świata aż nie zostanie nic poza prawdą.

Co w zamian? 

A tą prawdą jest to, że nie ma się do czego przywiązać. Z czym utożsamić. Za co złapać.

Tu następuje spotkanie z „bezbrzeżnym oceanem”, którym w istocie jesteśmy. Bezstronnym obserwatorem życia. Dochodzi do wielkiej zmiany jakości doświadczenia istnienia. Z utożsamienia z ego, w obserwatora – świadka wydarzającego się życia. Nie mającego za wiele do powiedzenia. Robiącego, co trzeba – to, czego chce od niego Wszechświat.

Po co to wszystko robić? Po co palić wszystko, na co pracowaliśmy całe życie? McKenna pisze, że oświecenie nie jest tak naprawdę nikomu potrzebne. Można przeżyć życie śniąc, można się przebudzić i mieć z życia więcej. Nie przywiązywać się do przekonań, nie napinać tam, gdzie nie ma to sensu. Ale to nie jest w niczym lepsze, jest po prostu prawdziwe albo nie.

Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka



OŚWIECENIE DUCHOWO NIEPOPRAWNE

Jed McKenna

Druga część "Trylogii oświecenia", kontynuacja książki "Duchowe oświecenie" autorstwa Jeda McKenny. 

Bycie miłym i uprzejmym, siedzenie w kwiecie lotosu, odprawianie rytuałów trzy razy dziennie nie uchroni nas przed życiem.

Dopóki nie nastąpi przełom w naszej świadomości, dopóki nie utożsamimy się z tym czym naprawdę jesteśmy, żyjemy jak dzieci. Można przeżyć życie śniąc, można też się przebudzić i wziąć z życia więcej.







Powiązane posty

Udostępnij tę treść