Czy na pewno jesteś gotowy na spotkanie z Bogiem?
Wiele osób deklaruje, że chce się rozwijać duchowo. To szlachetne — wznosić się ponad to, co reprezentuje ludzkie ego. Istnieje wiele systemów, które opisują tę ścieżkę. Religie, nauczyciele, samozwańczy przewodnicy. Jednak czy rozpoczynając swoją drogę, zadajemy sobie najprostsze pytania: po co to robię? dokąd ma mnie to zaprowadzić? co chcę przez to dla siebie osiągnąć?
Dlaczego te pytania są takie ważne? Dlatego, że wejście na prawdziwą ścieżkę duchowego rozwoju konfrontuje z Duchem, Jaźnią, Absolutem — a nie każdy jest na to spotkanie gotowy i nie każdy ma na to warunki. Warto najpierw dobrze poznać swoje człowieczeństwo, poczuć się bezpiecznie w byciu sobą, mieć realne wsparcie i osadzenie w rzeczywistości, by pójść w stronę niepoznanego.
Jeden z badaczy duchowości – dr David Hawkins – psychiatra i naukowiec oraz duchowy przewodnik stworzył narzędzie, które ma wskazać kierunek tej drogi. Hawkins w różnych swoich książkach szczegółowo opisał, czym jest Mapa Poziomów Świadomości (dalej: MPŚ) i jak wygląda proces wznoszenia się na poszczególnych jej poziomach. Od najniższych poziomów – gdzie człowiek zarządzany jest przez pierwotne instynkty i destrukcyjne stany po stany najwyższe – Oświecenie.
Przekraczanie ograniczeń ego to między innymi uwolnienie swoich lęków, bezradności czy pożądliwości. To nie brzmi w żaden sposób niebezpiecznie. Dla większości z nas, rozwój według MPŚ to spokojny i łagodny proces. Jednak czy przekroczenie siebie w szczytowych poziomach jest równie niewinne jak konfrontacja ze swoimi ludzkimi słabościami?
Czym są wysokie stany świadomości?
Istnieje błędny według mnie pogląd, że doświadczanie stanów wyższych, takich jak Miłość Bezwarunkowa oznacza, że człowiek przestaje czuć wczesne, pierwotne, „negatywne” emocje takie jak poczucie winy, wstyd czy nienawiść i zaczyna żyć wyłączenie „wysokimi” stanami. Jest jednak zupełnie inaczej. Człowiek, który pojął, czym jest bycie istotą ludzką, zna wszystkie te stany. Dlatego nie unika ich, a potrafi szybciej je przekroczyć, by nie utknąć w destrukcji.
Oznacza to, że znacznie poszerzył zakres swojego czucia, a nie „zresetował” to, czego w błędnym rozumieniu, czuć nie powinien jako osoba oświecona. Zatem czuje więcej, wie więcej i widzi więcej. I jest to dla niego bezpieczne. Dokładnie tyle, ile może na dany moment poznać.
Czy na pewno jesteś gotowy na spotkanie z Bogiem?
Pytanie, jak dużo możemy tej wiedzy udźwignąć i czy na pewno jesteśmy na tę wiedzę gotowi. Dr Hawkins opisuje, że człowiek w trakcie życia, nie podejmując aktywnie pracy nad podniesieniem swojej świadomości, może wznieść się na MPŚ o kilka punktów – gdzie minimum niezbędne do życia to 20 a maksymalny poziom energii, który może udźwignąć ludzkie ciało reprezentuje liczba 1000.
O ile możemy rozwinąć się, jeśli faktycznie poświęcimy swoje życie drodze duchowego rozwoju?
Według Hawkinsa przekroczenie zaledwie jednego poziomu na MPŚ bardzo znacząco zmienia jakość życia. Przekroczenie wielu poziomów równa się kompletnej zmianie postrzegania rzeczywistości. Postrzegania i doświadczania. Co to oznacza w praktyce?
Z relacji autora MPŚ powolna zmiana w postrzeganiu rzeczywistości – poszerzenie zakresu rozumienia i czucia otaczającego świata – łączy się z doznawaniem coraz większej spójności i radości z życia. Przekroczenie progu prawdy (zakres od 200) łączy się z fundamentalną zmianą w funkcjonowaniu w świecie: polepszeniem zdrowia, relacji międzyludzkich, możliwości realizowania swojego potencjału.
Punkt graniczny
Ale co wydarza się, kiedy człowiek przechodzi przez bramę ludzkiego postrzegania i doznaje Oświecenia, czyli stanów powyżej 600? Proces, który musi nadejść, wcale nie jest doświadczeniem spokoju i bezpieczeństwa a wygląda raczej jak nagły i drastyczny rozpad.
Doświadczenie jedni z Bogiem równoznaczne jest z kryzysem tożsamości. Człowiek przestaje utożsamiać się już z własnym Ja, a odkrywa jedność z Jaźnią. Jest to proces bezwzględny i przerażający dla dotychczasowej „wersji” siebie.
Hawkins wycofywał się z tego procesu kilkakrotnie. Pomimo tego, że od wczesnych lat dziecięcych doświadczał różnorodnych stanów mistycznych – to doświadczenie było dla niego na tyle dojmujące, że potrzebował dużo czasu, i jak napisał - Miłości, żeby móc przejść „na drugą stronę” bezpiecznie.
Tak napisał o tej swojej „podróży” w książce „Być w świecie ale nie z tego świata”: „[...] nastąpiła chwila przerażenia, ponieważ ego kurczowo trzymało się swej egzystencji, bojąc się, że obróci się w nicość. Zamiast tego, gdy umarło, zostało zastąpione Jaźnią będącą Wszystkością, Pełnią, w której wszystko jest znane i oczywiste w swym doskonałym wyrazie swej własnej istoty”.
Własne tempo...
Wierzę mu na słowo. Myślę, że opisane przez niego przerażenie to ważny aspekt tej drogi. W teorii spotkanie z Bogiem, szczególnie dla osób o rysie narcystycznym, może być niezwykle kuszące. Jednak każda osoba, która podejmuje się poznania bliżej tych wymiarów świadomości, musi wiedzieć, czym tak naprawdę ten proces jest w doświadczeniu.
Piszę o tym, ponieważ istnieje obecnie na „duchowym rynku” wiele możliwości przechodzenia tej drogi na skróty. Różne praktyki bezpośredniego rozpuszczania wewnętrznych struktur mogą być obietnicą raju albo piekła. Nie każdy może wejść bezkarnie w tę przestrzeń, bo nie każdy jest wewnętrznie gotowy.
Ruchy New Age opisują drogę do stanu Oświecenia jak piknik na łące w towarzystwie Aniołów. A spotkanie z Absolutem niesie ze sobą konkretne koszty. Stan rozpadu i przerażenia wymaga bardzo szczególnej opieki i wsparcia osób, które wiedzą i rozumieją, co tak naprawdę wydarza się w tych najgłębszych wewnętrznych strukturach człowieka.
Ludzkie wnętrze potrafi być niezwykle mocne i w dobie kryzysu zbudować masę mechanizmów obronnych – murów, by np. uniknąć trudnych uczuć, które swoją intensywnością przekraczają możliwości przetwarzania przez układ nerwowy. Jako ludzie po prostu potrzebujemy tych mechanizmów. Jednak droga, którą opisuje Hawkins, ma właśnie te mechanizmy przekroczyć. Przełamanie „ograniczenia tożsamości” oznacza jej okresową utratę. To tak, jakby człowiek nagle dowiedział się, że wszystko, co znał – nie istnieje.
Jak zaopiekować się sobą?
Łatwo ten stan pomylić z psychozą, wydaje mi się, że może być zresztą dokładnie tak samo przerażający. Istnieją specjaliści, dla których jest to oczywisty fakt. Ja dzisiaj cytuję Davida Hawkinsa, ale istotną pracę, choć w swoim paradygmacie, wykonał również psychiatra Stanislav Grof.
W Polsce wiedza na ten temat bardzo powoli zaczyna się integrować. Istnieją delikatne ruchy łączenia podejść różnych dziedzin – psychoterapii, psychiatrii, duchowości, nauk przyrodniczych, medycyny wschodu. Są to dopiero początki, ale należy mocno trzymać kciuki, żeby środowiska, tak czasami różne znalazły nić porozumienia.
Bo ostatecznym celem jest pomóc – jak najlepiej umiemy, w tym, co jest faktycznie tematem cierpienia. W tym celu musimy poszerzać świadomość również jako „pomagacze”, by umieć zrozumieć zakres wędrówki ludzkiej duszy i jej potrzeb na różnych etapach – również tych, których sami nie doświadczyliśmy. Rozróżnic – co jest kryzysem psychicznym, a co duchowym.
Czy da się „być w świecie, ale nie z tego świata”?
Hawkins po przekroczeniu najwyższych poziomów świadomości oddalił się ze swojego codziennego życia na siedem lat, by poddać się medytacji i dalszym duchowym naukom. Tak integrował swój proces. Następnie wszedł na kolejne etapy poznania, by wrócić do codzienności w bezpiecznej formie. Eckhart Tolle po nagłym doświadczeniu przebudzenia duchowego, całe lata spędził na integrowaniu swojego doświadczenia – nauczając i podróżując po świecie, bez przywiązania do życia materialnego.
Myślę, że większości z nas to nie grozi. Możemy spokojnie iść swoją ścieżką i nie spotka nas ryzyko utraty tożsamości. Raczej nie zostaniemy duchowymi przewodnikami, którzy musieli zajrzeć w otchłań. Nie umniejsza to w żaden sposób wysiłkom, które wkładamy w zrozumienie siebie.
Pytanie, na które odpowiada Hawkins: jak „być w świecie, ale nie z tego świata?” jest istotne dla każdej osoby, która chce widzieć i rozumieć głębiej. Która nie chce podążać za światem opartym na materialistycznym podejściu do życia. Skupić się na relacji ze sobą, naturą, drugim człowiekiem – to piękna intencja. Każdy, kto ją posiada, może bezpiecznie iść w swoją stronę. Ufając procesowi. Hawkins ostatecznie również wybrał tę drogę:
„Wybrałem bycie zwyczajnym, ponieważ zwyczajność sama w sobie jest przejawem Boskości – prawda o tym, czym jest nasze prawdziwe „ja”, może zostać odkryta dzięki ścieżkom codziennego życia. Życie pełne troski i życzliwości to wszystko, czego potrzeba. Reszta ujawnia się we właściwym czasie. Pospolitość nie jest odrębna od Boga”.
Anna Szulc-Rudzińska – psycholog, psychoterapeutka
BYĆ W ŚWIECIE ALE NIE Z TEGO ŚWIATA
Przekształcanie codzienności doświadczenia w duchową ścieżkę
David R. Hawkins
Gdy człowiek staje się bardziej oświecony, jest mu trudniej żyć na tym świecie? Dr Hawkins wyjaśnia, jakim sposobem przebudzenie tak naprawdę w znacznym stopniu ułatwia bycie w świecie. Praktyczne rady, jak osiągnąć zaawansowane stany świadomości w codziennym życiu.