Imię - talizman czy klątwa?
Nasze imię towarzyszy nam od zawsze. Mamy do niego stosunek emocjonalny, identyfikujemy się z nim, nie wyobrażamy sobie być kimś innym. Chyba że z jakiegoś powodu jest zupełnie inaczej i nie możemy go znieść, chcemy je zmienić, fantazjujemy, jakby to było nazywać się kompletnie inaczej.
Dlaczego to jest takie ważne? Czy nasze imię faktycznie nas określa? Czy determinuje cechy naszej osobowości? Czy z imieniem dostajemy pakiet informacji na swój temat, jak sugerowałyby to wszelkie Księgi Imion?
Nadanie imienia
Tak, imię może mieć dla nas ogromne znaczenie. Może, ale nie musi. Warto jest jednak zagłębić się w temat jego pochodzenia, ponieważ możemy wraz z nim dostać masę podświadomych informacji dostarczonych przez rodziców, ale też wynikających z bardziej oddalonej historii rodzinnej.
Na pewno każdy spotkał się z opowieściami, jaką drogą przypłynęło do niego imię. Czy było efektem kompromisu rodziców? A może jest efektem rodzinnej tradycji? Czy dostaliśmy je po kimś istotnym, czy jest „zaklęciem”, które ma ułatwić drogę do sukcesu?
Świadome i nieświadome intencje rodziców wobec dziecka mają ogromne znaczenie. Ich marzenia i plany, nieświadome potrzeby będą determinować przyszłe losy dziecka. Imię, jakie dostało, może podpowiedzieć, jaki kierunek rodzice nadali jego życiu. Ale to nie wszystko!
Jednocześnie istnieje podświadomość rodowa, która również wpływa na wszystkich członków klanu. Każde dziecko pojawiające się w rodzinie przynależy do jej historii. Dlatego nieopłakane żałoby, niedokończone zadania, niezrealizowane miłości czy nagłe straty mogą wpływać na potrzebę znalezienie kontynuatora. A imię może być drogowskazem do tego, czyj los został nam przypisany w rodzinnym spadku.
Od czego zacząć?
Warto zagłębić się w temat swojego imienia choćby po to, żeby sprawdzić, czy nie dostaliśmy bagażu, którego wcale nie chcemy nieść. W gabinecie wielokrotnie spotykam się z bardzo ciekawymi konotacjami pomiędzy trudnościami klienta a informacją płynąca z nadanego imienia.
Rodzice mają różne powody, by nazwać potomka w konkretny sposób. Może to być tradycja rodzinna, imię dawnej miłości, uhonorowanie przedwcześnie zmarłego przodka, imię zmarłego dziecka, idola z dzieciństwa, szanowanej postaci historycznej, ukochanej babci.
Imię możemy dostać po nobliwym przodku, jako wyraz szacunku dla jego historii lub dumy z jego osiągnięć. Jak to wpłynie na życie potomka o tym samym imieniu a często również nazwisku? Czy będzie to zwiastować dobrobyt, poczucie wartości i przynależności do silnego rodu? Często tak. Może również wywołać poczucie winy w przypadku życiowych porażek, oczekiwanie, że osiągnie się tak samo dużo albo jeszcze więcej.
Często imię pojawia się w świadomości rodziców na długo przed poczęciem dziecka. Zdarza się, że rodzice wiedzą, jak nazwą swojego potomka jeszcze we własnym dzieciństwie i ta informacja idzie z nimi przez życie. Jaki ma to wpływ na przyszłe losy? Nie mam na to odpowiedzi – warto sprawdzić to we własnej historii.
Jeśli miał pojawić się chłopiec...
Często zdarza się, że kobiety dostają kobiecą wersję męskiego imienia, ponieważ rodzice lub jeden z rodziców chcieli mieć syna. Lub dostają informację, że przez całą ciążę nazywały się np. Paweł, ale po porodzie imię zostało zamienione na żeńskie. Jak to wpływa na tożsamość seksualną? Jaki ma wpływ na szacunek do swojej płci? Sposób bycia, związki, relację z ciałem?
Spotkałam wiele kobiet, które tego doświadczyły. Nigdy nie było im to obojętne. Od dziecka budziło wiele fantazji, również na temat przyszłego macierzyństwa i swoich oczekiwań wobec płci własnego dziecka.
Kto decyduje?
Warto również sprawdzić kto konkretnie wybrał nam imię, bo często to nie są wcale rodzice! Bardzo często spotykam się, z tym że imię wybierają dziadkowie – z reguły babcie. To już jest ważna informacja o zależnościach rodzinnych. Czy ta decyzja została oddana z lojalności rodzinnej, szacunku do przodków czy też z dziecięcej zależności, niemocy, lęku przynajmniej jednego z rodziców?
Jedna z moich klientek zapytana o pochodzenie swojego imienia od razu krzyknęła – o Boże! A to jest ważne? Moja mama nie miała nic do gadania, moja babcia od razu powiedziała, że będę mieć na imię (…) - po świętej. To zdanie już było bardzo znaczące, ponieważ nawet nie pojawił się temat ojca klientki, jakby było oczywiste, że również nie miał „nic do gadania”. Potem poczytałyśmy o owej świętej i obie byłyśmy w szoku, jak jej cierpiętnicze życie pokrywało się z trudnościami mojej klientki.
Rodzinny talizman
Podświadomość rodzinna może zadziałać na różne sposoby. Na szczęście istnieją również bardzo pozytywne konsekwencje noszenia swojego imienia. Może dostaliśmy je po przodku, który był zaradny, potrafił wyjść z opresji, dbał o rodzinę, realizował swoje pasje, był wzorem postępowania? Imię może pełnić funkcję kierunkowskazu, duchowego talizmanu, który dostaliśmy od przodków.
Możemy dzięki niemu dostać poczucie przynależności, identyfikować się z pozytywnymi wartościami, być świadomymi życiowego kierunku.
Uwalnianie niechcianych przekazów
Czy jesteśmy skazani na los przypisany nam wraz z imieniem? Oczywiście — nie. Nasze życie ma wartość, kiedy możemy doświadczać go na własnych warunkach.
Na szczęście istnieje psychogenealogia i psychoterapia, by poprzez świadome uwalnianie się z tych zobowiązań, móc wybierać własną drogę. Ostatecznie to my mamy być panami swojego życia, na ile to jest oczywiście możliwe.
Jak tego dokonać – można poszukać doświadczonego psychogenealoga, psychoterapeuty albo zacząć od pracy na własny rachunek. Masę informacji możemy znaleźć w książkach Anne Ancelin Schützenberger, którą osobiście cenię najbardziej. W książce „Psychogenealogia w praktyce” można znaleźć szczegółowe informacje o praktycznej pracy z geneosocjogramem. Bardzo ciekawe przykłady pracy terapeutycznej i wiedzy teoretycznej można znaleźć również w innych książkach poświęconych temu tematowi. Dla mnie cenną pozycją jest praca „Widma rodzinne” Brunona Clavier'a, ponieważ zawiera przykłady pracy z dziećmi i dowody na to, jak szybko można uwolnić się z niechcianych programów rodzinnych.
Nie jesteśmy niewolnikami przeszłości. Możemy czerpać z niej inspirację, być wdzięcznym za doświadczenie przodków. Nie jesteśmy jednak zobowiązania w żaden sposób – również imieniem, do dzielenia pasji, osiągnięć, miłości z nikim innym. Nie mamy też obowiązków względem cudzego bólu i traumy. Są na szczęście sposoby, żeby bezpiecznie się w tym temacie rozeznać.
Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka
Anne Ancelin Schützenberger
Dziedziczymy po przodkach nie tylko geny ale też podejście do życia, zawód czy nawyki żywieniowe. Wszystko to stanowi przekaz intergeneracyjny i zazwyczaj jest jawne i oczywiste. Ta książka mówi o czymś więcej – o przekazie transgeneracyjnym, czyli o nieświadomym dziedziczeniu tego, co jest w rodzinie trzymane w tajemnicy, ukryte, niewypowiedziane a często ujawnia się u potomków w postaci powtarzających się w każdym pokoleniu chorób, nagłych lub przedwczesnych śmierci i tragicznych wypadków.
WIDMA RODZINNE
Psychoanaliza transgeneracyjna
Bruno Clavier
Kto z nas nie słyszał o rodzinnych klątwach, fatum i powtarzających się w każdym pokoleniu chorobach, nieszczęściach? Bruno Clavier, francuski psychoanalityk specjalizujący się w psychoanalizie transgeneracyjnej odkrywa tajemnicę, czym są te rodzinne widma, jak podstępnie działają i pokazuje na wielu przykładach ze swojej praktyki, jak w pracy terapeutycznej wydobyć widma na światło dzienne i je zneutralizować.