Miłość krok po kroku - Jak znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia? - recenzja

Jak łatwo jest się zakochać! Przynajmniej niektórym z nas. Poznanie fascynującej osoby zapewnia przez pewien okres bardzo przyjemne doznania, to fakt. Niektórzy nawet porównują ten stan do stanu lekkiej psychozy.

Nasz mózg wydziela wtedy wiele substancji, które sprawiają, że czujemy się uskrzydleni, szczęśliwi i pełni optymizmu. Obiekt zakochania wydaje się idealny, dopasowany, najpiękniejszy i najmądrzejszy na całym świecie.

Komunikacja przepływa jak miód przez plastry – obie strony starają się słuchać, chętnie dzielą się opowieściami o swoim życiu, łagodnie reagują na wszelkie wpadki obiektu westchnień. Machają ręką na ciamkanie przy jedzeniu, plamę na bluzce czy ignorancję w świecie nowinek kulturalnych. Jednak ta bajka nie trwa wiecznie. Wracamy do normalności w różnym tempie.

Oczywiście nie chcę powiedzieć, że normalność w związku to orka na ugorze. Rozsądnie jest jednak założyć, że związek tworzy dwoje odrębnych dorosłych osób i napotkają różne przeszkody i problemy na swojej wspólnej drodze. Co wtedy?

Kiedy do związku wkracza codzienność...

Każdy związek przechodzi kryzysy. Różnimy się, mamy życiowe trudności, problemy, wahnięcia nastroju. Rozwijamy się, zmieniamy kierunki drogi zawodowej, poznajemy nowych ludzi. Pojawiają się dzieci, teściowa zagląda do szafy, ktoś nie sprząta skarpetek, a inny ma obsesję czystości. Wszystko to wpływa na partnerów i związek. Ale nie musi być to przecież negatywny wpływ.

Jak pogodzić ze sobą dwa życia? A może nie trzeba ich godzić? Może mogą współistnieć takie, jakie są? Nie dostrajać się, nie zlewać ani walczyć? Być w zgodzie w niezgodzie? Czy to w ogóle jest możliwe?

Miłość to wolność

Chcemy być kochani, ale co to właściwie znaczy? Że druga osoba spełnia nasze potrzeby? Że jesteśmy jak dwie połówki tego samego jabłka? Że ktoś się nami (w końcu!) zaopiekuje? Czekamy na miłość, ale kiedy się pojawia, pojawiają się również nowe wyzwania. Jedyne, co można wtedy zrobić, to nauczyć się siebie i drugiego człowieka, a wspiera to sensowna komunikacja. Dlaczego bywa takim problemem?

Komunikujemy się ze światem cały czas. Jeśli nie byliśmy empatycznie przyjęci w dzieciństwie, nie wiemy, ani co to znaczy być wysłuchanym, ani jak słuchać. Nawet nie próbujemy się otwierać, bo doświadczenie podpowiada, że jest to niebezpieczne. Zakrzykujemy drugiego człowieka, bo tylko tak przetrwaliśmy. Walczymy o swoje – bo jak nie ja, to kto o mnie „zadba”.

Odpuszczenie: oczekiwań, wywierania presji na partnera, obrażania się, walki o swoje – nie jest łatwo wyjść z tych strategii z prostego powodu. Często w dzieciństwie oczekiwano od nas konkretnych zachowań, wywierano na nas presję, wycofywano miłość, kiedy nie zachowywaliśmy się tak, jak rodzic tego chciał.

Mamy te zachowania wgrane na twardy dysk. Często są to reakcje automatyczne, w pewnym sensie niewinne – bo nieświadome. Ale nadal niszczące związek. Bo przecież nikt z nas nie lubi być naciskany, dawać – bo musi, ulegać szantażom emocjonalnym. Potrzebujemy wolności – a wolność to wybór.

Odpowiedzialność za siebie

Gdybyś był bardziej odpowiedzialny, to mogłabym w końcu poczuć się spokojna! Wracasz z pracy i jesteś obojętny na wszystko, co się dzieje w domu! Ogarnij się! Czy ty zawsze musisz się czepiać?!? Powinieneś się domyślić! I moje ulubione: Masz okres, czy co!?

Znamy to? Większość z nas tak. Bo to jest klasyka w związkach. Ale czy komunikując się w ten sposób mamy faktyczny kontakt z drugim człowiekiem? Nie – mamy kontakt z pretensjami i oczekiwaniami. Okopujemy się w świecie własnych prawd i strzelamy argumentami z arsenału rozgoryczenia. Jedynym efektem są coraz głębsze rany i wycofanie. Jak to na wojnie.

Co zrobić, żeby dotrzeć do partnera? Przede wszystkim chcieć porozmawiać, a nie przekonać go do własnych racji. Być usłyszanym i usłyszeć drugą stronę. Tak, by w tym konflikcie wszyscy mogli być zwycięzcami.

Strefa bezpieczeństwa

Jak znaleźć wspólną płaszczyznę porozumienia? Na pewno wyjść z pozycji – ja wiem lepiej, jestem ofiarą, już ja mu/jej pokażę! Bo w ten sposób możemy jedynie rozpocząć kolejną bitwę.

Jest jednak przestrzeń, w której dwie osoby mogą się usłyszeć – tam, gdzie każdy opiekuje się sobą.

Opiekować się sobą w konflikcie, nie znaczy zniszczyć drugiego człowieka. To znaczy być przy sobie, świadomym swoich potrzeb, emocji i rozumienia sytuacji. To jest jedyna strefa bezpieczeństwa, która zapewnia możliwość opowiedzenia o swojej perspektywie drugiemu człowiekowi. Jeśli on też ma w sobie taką przestrzeń, możemy spotkać się pośrodku – bezpiecznie i z szacunkiem i zacząć rozmowę.

A jak o tym wszystkim opowiadać? Z pomocą przychodzi język NVC, czyli Porozumienie bez przemocy. Emilia Kulpa-Nowak wszystko bardzo ciekawie opisuje w książce „Miłość dzień po dniu”. Książka prezentuje teorię i praktykę. Może warto przeczytać ją wspólnie z partnerem?

Na rynku dostępne są też warsztaty, wykłady, webinary, podcasty na ten temat. Język NVC otwiera przestrzeń na zupełnie nowe jakości w relacjach. Nie tylko partnerskich. Również zawodowych, rodzicielskich, przyjacielskich. Bo jesteśmy w relacji ze światem przez cały czas. Warto zadbać o jej jakość :)

Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka



MIŁOŚĆ DZIEŃ PO DNIU
Jak tworzyć udane związki dzięki komunikacji, świadomości i NVC

Emilia Kulpa-Nowak

Aby świadomie tworzyć piękne relacje i pielęgnować miłość, bliskość i zaufanie, potrzebujemy się dobrze porozumiewać. Czystsza komunikacja, bardziej wprost i szczera, pozwoli Wam doświadczyć bliskości, autentycznego życia i otworzyć się na języka serca. Z książki dowiesz się, o co chodzi Twojej bliskiej osobie, jak się porozumieć, jak radzić sobie z emocjami, w jaki sposób dbać o potrzeby. Poznasz także kilka pułapek komunikacyjnych, w które wpadamy w prozie codzienności i zobaczysz, jak je skutecznie omijać, by Wasza miłość mogła kwitnąć dzień po dniu.










Powiązane posty

Udostępnij tę treść