Niewdzięczne oświecenie... - recenzja książki DUCHOWE OŚWIECENIE

Niespecjalnie mamy zgodę na trudności życiowe, zakręty, kryzysy, starzenie, niedosyt. Ogromny popyt na wszelkie podglądactwo influencerów, blogerów, celebrytów i innych ludzi świadczy o głodzie podtrzymywania tej słodkiej iluzji, że życie właśnie po to jest – żeby było fajnie.

Duchowość stała się podobnym targowiskiem z wieloma dostępnymi straganami:

Komu oświecenie? Komu dobrobyt i bogactwo? Zapraszamy na jednodniowy warsztat uzdrawiania związków!

Harmonia, jako jedyny akceptowalny stan, wydaje się czymś podobnym do potrzeby zatrzymania młodości, życia w wiecznym komforcie, bogactwie, sytości. A przecież bycie istotą ludzką ma znacznie więcej odsłon i jakości i to zgoda na nie wszystkie prowadzi ku oświeceniu. Tak przynajmniej opisuje to Jed McKenna w książce „Duchowe oświecenie. Cholernie osobliwe”.

Duchowe przebudzenie a doświadczenia mistyczne

McKenna uważa, że nie istnieje coś takiego jak nagłe oświecenie (przebudzenie) – niekontrolowany wgląd w istotę życia. Oświecenie to raczej orka na ugorze – lata spędzone na ciężkiej pracy – weryfikowaniu i rozpoznawaniu wszystkich iluzji, jakie stworzyliśmy na własny temat.

I tu wszystko zaczyna się gmatwać, bo przecież istnieje masa tekstów świadczących o nagłym doznaniu poczucia jedności ze światem, połączenia, ekstazy – jak to rozumieć?

Stany opisywane przez nauczycieli duchowych to stany mistyczne. Są wspaniałym doznaniem, pięknym przeżyciem, a kiedy mijają, człowiek, który ich doświadczył, wraca w to samo miejsce w duchowej podróży. Nie ma w tym nic złego – po prostu nie są przebudzeniem.

McKenna stwierdził nawet, że chociaż ludzie tak tęsknią za przebudzeniem – dzięki wielu praktykom zasypiają coraz bardziej. Tyle tylko, że ten sen jest przyjemniejszy – otulony zapachem kadzideł, Palo Santo i białej szałwii.

Nie chciałabym podważać sensowności wielu pięknych spotkań – ceremonii, warsztatów, koncertów, ale ważne jest, z jaką intencją je wybieramy – poruszającego doświadczenia czy szybkiego, bezbolesnego uzdrowienia.

Pożar zamiast ogrodów Edenu

Oświecenie to proces zniszczenia wszystkiego, w co wierzymy na swój temat. Celem ma być poznanie prawdy – która jest jedynym możliwym rozwiązaniem.

Wymaga to bolesnego procesu weryfikowania kim i czym nie jestem wbrew wcześniejszym przekonaniom. Nie ma to nic wspólnego ze wzniosłością – zamiast przyjemnego ciepełka, mamy do czynienia z brodzeniem w gęstwinie fałszywych przekonań, bólem, lękiem przed stratą wszystkiego, do czego jesteśmy przywiązani. Kto normalny pisze się na taki układ?

Nie trudno zrozumieć, dlaczego takim powodzeniem cieszą się wszelkie oferty gwarantujące duchowy rozwój. Droga jest jednak odwrotna – zamiast dodawać nowe, należy spalić stare. Tak, żeby nie zostało nic. Aby dotrzeć do sedna, że wszystko, w co wierzyliśmy, faktycznie nie istnieje. Łatwo mówić!

Samotna podróż

Nauczyciele mogą w tym wypadku być jedynie drogowskazem. Pokazać własnym życiem dokąd zmierzają. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i idealizowanie kogokolwiek, stawianie go ponad sobą, uzależnianie się od jego poglądów jest opuszczaniem „własnej wieży”.

Dlatego lepiej jest kierować się tym, co inspiruje przewodnika, dokąd sam zmierza, a nie dreptać za nim w nadziei na to, że spłynie na nas jego chwała. McKenna nie dawał odpowiedzi swoim uczniom, a na ich pytania odpowiadał pytaniami, zmuszał ich do wysiłku i frustrował, a potem... czekał na kolejne pytania.

Dalej!

Kolekcjonowanie wglądów i przemyśleń nie ma większego sensu. Każdy, kto wszedł na tę drogę, zna to uczucie – niezwykle ważna myśl, odkrycie jak skok kwantowy, pogłębienie rozumienia tak ogromne, że nic nie będzie takie jak wcześniej. Uniesienie i ekstaza. A następnego dnia rano – nie zostało nic. Poranek jak każdy inny, problemy również te same...

Ważne jest to, co przed nami do spotkania, a więc – jakby powiedział McKenna – dalej! Nie zatrzymujmy się na nawet najważniejszych słowach, ta droga i tak nie ma końca, po co marnować czas.

Potykanie się jest nieodzownym i oczywistym przejawem chodzenia. Niektórzy wybierają się w Himalaje i zdobywają najwyższe szczyty świata. I co z tego? Nic  :)  

Nie zdejmuj butów, czas na kolejną wyprawę, już teraz.

Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka 


DUCHOWE OŚWIECENIE
Cholernie osobliwe
Jed McKenna

Zdecydowana większość światowych autorytetów w dziedzinie oświecenia sama nie jest oświecona. Nie chodzi o miłość, współczucie czy świadomość. Nie chodzi o to, aby stać się lepszą lub szczęśliwszą osobą. Nie chodzi o rozwój osobisty czy duchowy. Chodzi o prawdę. 


Udostępnij tę treść