Potrzeby u źródeł naszych uczuć, czyli o języku życia

dziewczyna na polu przed burzaPoprzez osądy, krytykę, diagnozy czy interpretacje zachowań innych osób wyrażamy nasze niezaspokojone potrzeby, ale robimy to nie wprost. Gdy ktoś stwierdza: „Nigdy mnie nie rozumiesz”, w rzeczywistości informuje nas, że jego potrzeba zrozumienia pozostaje niezaspokojona.  Kiedy żona mówi: „W tym tygodniu dzień w dzień pracowałeś do późna. Kochasz swoją pracę bardziej niż mnie”, w istocie chce powiedzieć mężowi, że potrzebuje więcej intymności.




Osądzanie innych to zastępcza forma wyrażania własnych niezaspokojonych potrzeb

Ilekroć dajemy wyraz swoim potrzebom w formie zawoalowanej, uciekając się do ocen, interpretacji i przenośni, nasi rozmówcy mogą doszukać się w tym krytyki. A gdy ludzie słyszą coś, co choć trochę odczuwają jako krytykę, zazwyczaj ładują całą energię w obronę lub kontratak. Jeśli chcemy, żeby ktoś odniósł się do nas w sposób współczujący, a jednocześnie uzewnętrzniamy swoje potrzeby w postaci interpretacji i diagnoz postepowania tej osoby, sami sobie rzucamy kłody pod nogi. Im bardziej bezpośrednio potrafimy skojarzyć własne uczucia z własnymi potrzebami, tym łatwiej jest innym ludziom odnieść się do naszych potrzeb ze współczuciem.

Gdy ujawniamy swoje potrzeby mamy większą szansę doczekać się ich zaspokojenia

Wielokrotnie przekonywałem się, że kiedy ludzie zaczynają mówić o tym czego potrzebują, zamiast nawzajem wytykać sobie błędy, wtedy łatwiej jest zaspokoić potrzeby wszystkich zainteresowanych. Większości z nas nie uczono, niestety, rozumować kategoriami potrzeb. Wręcz przeciwnie: ilekroć nasze pragnienia pozostają niespełnione, postępujemy zgodnie z nawykiem, który każe nam szukać winy w innych ludziach.

Biorąc udział w warsztacie, podczas którego kobiety mówiły o tym, jak trudnym doświadczeniem jest dla nich ujawnianie swoich własnych potrzeb, moja matka wstała nagle, wyszła z pokoju i długo nie wracała. Kiedy wreszcie wróciła, była strasznie blada. W obecności całej grupy spytałem:

- Dobrze się czujesz, mamo?

- Tak - odparła - ale raptem uświadomiłam sobie coś, co bardzo trudno przyjąć mi do wiadomości.

- Mianowicie?

- Przez trzydzieści sześć lat miałam za złe twojemu ojcu, że nie zaspokaja moich potrzeb, a teraz właśnie zdałam sobie sprawę, że ani razu wyraźnie nie powiedziałam mu, czego potrzebuję.

Trafiła w sedno. Rzeczywiście nie pamiętam, żeby choć raz jasno powiedziała ojcu, jakie ma wobec niego oczekiwania. Robiła aluzje i wyczyniała najrozmaitsze akrobacje, ale nigdy wprost nie poprosiła go o to, czego potrzebowała.

Branie odpowiedzialności za własne uczucia

Należy pamiętać o tym, że to, co robią inni może wzbudzać nasze uczucia, ale nie jest ich przyczyną.

Gdy ktoś przekazuje nam jakąś negatywną informację – w formie słownej lub innej – są cztery sposoby odbioru tego komunikatu:

1. Wzięcie winy na siebie

2. Obwinianie innych

3. Wczucie się we własne emocje i potrzeby

4. Wczucie się w cudze emocje i potrzeby

Na przykład ktoś mówi nam w gniewie: „Jesteś najgorszym egocentrykiem, jakiego w życiu widziałem!”. Jeśli postanowimy odczytać ten sygnał w sposób osobisty, możemy pomyśleć: „Och rzeczywiście powinienem był wykazać więcej wrażliwości1”. Zgadzamy się wtedy z oceną i uznajemy swój błąd. Wybór ten sporo nas jednak kosztuje, ponieważ cierpi na tym nasze mniemanie o sobie, a my pogrążamy się w poczuciu winy, wstydzie i depresji.

Druga możliwość to zwalić winę na rozmówcę, np. oświadczając: „Nie masz prawa tak mówić! Przecież zawsze biorę pod uwagę twoje potrzeby. Tak  naprawdę to ty sam jesteś egocentrykiem.” Jeśli w ten sposób odbierzemy komunikat i zwalimy winę na rozmówcę, zapewne ogarnie nas przy tym gniew.

Trzecia możliwość polega na tym, by skierować światło świadomości na nasze własne uczucia i potrzeby. Możemy wtedy odpowiedzieć: „Kiedy mówisz, że jestem egocentrykiem boli mnie to, ponieważ chciałbym, żebyś zauważył jak bardzo staram się uwzględniać twoje upodobania”. Skupiając uwagę na własnych uczuciach i potrzebach, uświadamiamy sobie, skąd bierze się ból, którego właśnie doświadczamy: stąd, że pragniemy aby nasze starania przyjęto z uznaniem.

I wreszcie czwarta możliwość polega na tym, by skierować światło świadomości ku uczuciom i potrzebom rozmówcy – w takiej kolejności, w jakiej rozmówca owe uczucia i potrzeby wyraża. Możemy na przykład spytać: „Czy boli cię, że twoje upodobania za mało brane są pod uwagę?”.

Zamiast obwiniać innych bierzemy odpowiedzialność za własne uczucia, uznając, że ich źródłem są nasze własne potrzeby, pragnienia, oczekiwania, wyznawane przez nas wartości czy nasze myśli. Z czasem przekonamy się, że im lepiej umiemy kojarzyć swoje uczucia ze swoimi potrzebami,, tym łatwiej jest innym reagować współczująco na to, co mówimy lub robimy. Porozumienie Bez Przemocy uczy nas skupiać się na tym, czego naprawdę pragniemy, zamiast na własnych lub cudzych błędach i wadach, a tym samym daje nam narzędzia i wgląd, dzięki którym możemy osiągnąć większy spokój ducha.

Fragment z książki Marshalla B. Rosenberga




POROZUMIENIE BEZ PRZEMOCY
O języku życia
Marshall B. Rosenberg

Porozumienie bez przemocy jest zapomnianym językiem ludzkości - mową ludzi, którzy troszczą się o siebie wzajemnie i pragną żyć w harmonii. Za pomocą anegdot, przykładów i pokazowych dialogów doktor Rosenberg demonstruje, jak w życiu codziennym można rozwiązywać problemy, które wynikają z nieumiejętnego komunikowania się.








Udostępnij tę treść