Prawdziwy Bóg jest Bogiem obfitości – Bert Hellinger

Prawdziwy Bóg, ta ukryta, nieskończona siła, od której wszystko wzięło początek i która w każdej chwili utrzymuje nas w istnieniu, jest Bogiem obfitości. Wszystko, co zarzuca tej sile, że chce mniej, a nie więcej, że na przykład przedkłada ubóstwo ponad bogactwo we wszystkich jego możliwych formach, obwinia ją, że sama jest biedna, że chce, aby inni byli lub stali się biedni. Zarzuca tej sile, że my, kiedy staniemy się biedni, przekażemy jej coś, czego jej brakuje. Na przykład adorację, pochwałę, pokutę, cierpienie, a nawet straszliwą śmierć – jak Jezus na krzyżu.

Wszystkie te wyobrażenia są tutaj niewłaściwe. Kto zajął miejsce tej twórczej siły? Kto uczynił sobie tę siłę poddaną tak, jakby to ta siła go potrzebowała, a nie on jej?

Pytanie brzmi: Jak mogło dojść do odwrócenia tej twórczej rzeczywistości? W judaizmie i chrześcijaństwie przyczyną tego była historia o wygnaniu pierwszej pary ludzi z raju.

Co przedstawiono jako przyczynę wypędzenia? Ludzie ci zjedli owoc z drzewa poznania. Co to było za poznanie? Poznali różnicę między dobrem a złem. W tej samej chwili dostrzegli, że są nadzy. Rozpoznali w sobie mężczyznę i kobietę.
Jaki jest tego skutek? Rozpoznali się w taki sposób, że kobieta zaszła w ciążę z mężczyzną. Stali się twórczy i tym samym równi twórczej sile sprawczej.

Coś jeszcze się wydarzyło w następstwie wygnania z raju. Zaczęli budować ziemię w ten sam sposób, w harmonii z twórczą siłą, która od początku stworzyła ich jako mężczyznę i kobietę na swoje podobieństwo. Dopiero po tak zwanym grzechu pierworodnym dopełnili tego, po co ta twórcza siła stworzyła ich jako mężczyznę i kobietę.

Wyjaśnia to, dlaczego wielu chrześcijan akurat w tym, co pozwala mężczyźnie i kobiecie twórczo się zjednoczyć, widzi wielki grzech, i dopiero wyrzeczenie się go pozwala im się pogodzić z tą pierwotną siłą i stać się z nią jednością.
Wszystko tutaj stoi na głowie. gdzie się podziała harmonia z tą sprawczą siłą, której twórcze ruchy trwają w nieskończoność, przede wszystkim wewnątrz i przez człowieka?

Gdzie zatem znajdujemy nieznanego Boga? Znajdujemy go w obfitości, w pełni naszego ciała, z całą rozkoszą, jaką nam ofiarowuje, kiedy pod każdym względem doświadczamy w nim twórczej siły w działaniu. Doświadczamy tej obfitości we wszystkim, co udaje nam się twórczo, z rozkoszą, w harmonii ze wszystkim, co istnieje. Na przykład w obszarze ducha, w wielkiej sztuce, w podniosłej muzyce, we wszystkich formach jej wyrazu, w obfitości nowych odkryć tajemnic kosmosu, co do których – jakkolwiek wydawałoby nam się, że daleko zaszliśmy – jesteśmy zdezorientowani i na samym początku.

Każda obfitość jest początkiem, także obfitość nieznanego Boga, gdziekolwiek się przejawia w niekończącym się dla nas ruchu. Przed tą obfitością pozostajemy milczący.

Fragment z książki Berta Hellingera „Bóg w Kościołach”.


BÓGBert Hellinger Bóg w kościołach W KOŚCIOŁACH
Bert Hellinger

Czytanie tej książki może stać się głębokim procesem weryfikowania naszych przekonań dotyczących Boga, które od wieków są źródłem cierpienia i niezgody. Autor pokazuje jak z szacunkiem do religii i Kościoła wkroczyć w miłość, która nie wyklucza, nie karze, lecz od zarania dziejów czule obejmuje sobą całe istnienie.








MOJE ŻYCIE, MOJA PRACA
Autobiografia

Bert Hellinger

"Pisanie autobiografii jest podróżą. Mężczyzna spotyka dziecko, starość spotyka młodość, bliski koniec spotyka początek. Kroczę przez moje życie, którego koło się zamyka, brakuje jeszcze tylko ostatniego kawałka. To przyszłość, nie pozostało mi jej już dużo. Patrzę na nią bez smutku. Hojnie zostałem bowiem obdarowany czasem. Patrzę teraz na niego pełen wdzięczności i pokory. Był mi przychylny".

Udostępnij tę treść