Rodzicu – jesteś człowiekiem!

Większość z nas przypuszczalnie została wychowana jeszcze w systemie totalitarnym i władczość w pewnym sensie wyssaliśmy z mlekiem matki, babki i prababki. Myślę tak samo o kobietach, jak mężczyznach. Doskonale znamy:  Nie, bo nie! Bądź grzeczny! Masz szlaban! Da się z tym żyć, po prostu nasze automatyzmy prowokują nas do bycia ofiarą albo sprawcą. Komunikacja utyka, a relacje kuleją. Jednak to nie jest najgorsze. Bo w pewnym momencie stajemy się rodzicem...


Domy na piasku

Ciężko robi się, kiedy na świecie pojawia się nasze dziecko i chcemy dać mu to, czego sami potrzebowaliśmy. Zrozumienia, akceptacji, łagodności. Jak to zrobić, kiedy wiesz jak nie robić, a nie bardzo wiesz, co i jak dać w zamian?

To trudne być pierwszym pokoleniem, które niesie nowe. Nie dlatego, że jesteśmy w czymkolwiek lepsi od naszych rodziców – po prostu mamy taką szansę. Dorastaliśmy, kiedy skończył się komunizm, pojawił się dobrobyt, dostępność wyjazdów zagranicznych, psychoterapii i warsztatów umiejętności rodzicielskich. Nie trzeba już było jedynie walczyć o przetrwanie, a można było zająć się rozwojem wyższych potrzeb. I tak – rozwój wewnętrzny jest taką wyższą potrzebą, ale czasami uprzykrzającą życie.

Bo wszędzie czytamy, żeby nie krzyczeć na dziecko – a na nas krzyczeli, żeby być uważnym na potrzeby, ciepłym i łagodnym – a my jesteśmy pokoleniem dzieci z kluczami na szyi. Żeby się wyluzować i odpuścić, kiedy dziecko zrobi bałagan – a nasza matka, co sobota, stawiała cały dom na równe nogi, bo przyjedzie teściowa na obiad i wszystko ma lśnić.

Ok – chcę być dobrym rodzicem, ale jak to wszystko przeprogramować, żeby dziecko miało dobry dom, a ja nie oszalała z uważności na wszystko dookoła poza sobą?

Presja na brak presji

Mam wrażenie, że pojawia się obecnie silna presja na bycie idealnym – również w rodzicielstwie. A przecież ideały nie istnieją, a rodzicielstwo nie jest naszą jedyną rolą w życiu. Możemy dawać z siebie naprawdę dużo, po czym w trudniejszym momencie zachować się kompletnie bez sensu, podnieść głos, rozpłakać się albo chcieć uciekać w Bieszczady, czy na Teneryfę. Same!

Czy to świadczy o rodzicach źle? Nie. To znaczy, że przesadzili, mieli za dużo, byli samotni w trudnych chwilach, potrzebowali wsparcia, a nie leży w ich naturze proszenie o pomoc. Tylko tyle i aż tyle.

Niewinna złość

Złość rodzica jest tak samo ważna, jak złość dziecka. Z tą różnicą, że dorosły ma możliwość ją szybciej zrozumieć i odpowiada za to, by nie przekierować jej w agresywnej formie na dziecko. Ale nadal – to jest reakcja z ciała, wołanie w ważnej sprawie.

W moim odczuciu szkopuł polega na tym, jaki mamy stosunek do naszej złości i czy bierzemy za nią – czytaj za siebie – odpowiedzialność. Jak za każdą inną emocję. Nie jest nam wstyd, kiedy czujemy radość, ale ze złości często czujemy, że musimy się wytłumaczyć. Musimy coś z nią zrobić, żeby znaleźć winnego.

I niestety częstym wytłumaczeniem staje się: jestem wściekła – bo ty zrobiłeś, bo ty się guzdrzesz, bo coś tam. Ulga – złość jest oddana „sprawcy”... Mija chwila i pojawia się kolejny zabójca relacji – poczucie winy. Bo teraz dziecko dźwiga nasze emocje. A dzieci nie są niczemu winne.

Są „ciamajdami” – bo są w stresie, bardzo się starają i wszystko leci im z rąk, boją się poganiania. Są „złośliwe” – bo potrzebują dowiedzieć się, czym są granice, walczą ostatkiem sił o uwagę – opór to ostatni bastion poczucia własnej wartości.

Ale my jesteśmy: „złymi matkami/ojcami” – bo jesteśmy zmęczeni, przepracowani, samotni, smutni. „Apodyktyczni” – kiedy wymagamy od siebie za dużo, nie mamy wsparcia, jesteśmy wrodzy wobec swoich słabości. „Matki wariatki” – kiedy tracimy kontakt ze sobą, swoim dzieckiem, swoim partnerem i żyjemy oczekiwaniami i nadmierną presją.

Rodzicu - jesteś człowiekiem!

I człowieku – jesteś rodzicem. Ale bądź też swoim przyjacielem. Piszę o złości, ale mam też na myśli frustrację, irytację, wściekłość. Kiedy jesteśmy głodni, nie myślimy o niczym innym, tylko o jedzeniu. Jeśli nasz głód siebie samych – przestrzeni, spokoju, pasji, radości będzie niezaspokojony, nie mamy szansy rozluźnić się przy dziecku i być dla niego.

Dla nas wszystkich odpowiedzialność opieki nad dzieckiem bywa za duża. Szczególnie jeśli życie wejdzie w trudny zakręt, pojawiają się problemy w związku albo aktywizują się nasze braki z dzieciństwa. Jednak to wszystko wpisane jest w życie. Nasze dzieci będą kiedyś dorosłymi ludźmi i staną do swoich problemów. Wtedy oparciem będzie dla nich właśnie to, że nauczyły się jak korzystać z trudnych emocji i jak przechodzić przez kryzysy. Dlatego nie starajmy się być lepszą wersją siebie samych. Życie ma różne barwy i cały ten koloryt składa się na bycie człowiekiem (i rodzicem ;))

Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka


JAK BUDOWAĆ RELACJĘ Z DZIECKIEM
Droga do porozumienia bez przemocy
Emilia Kulpa-Nowak

Dzięki tej książce dowiesz się jak określić własne cele wychowawcze, wspierać poczucie wartości dziecka, co stosować zamiast nagród i kar, dlaczego lepiej uważać na pochwały, czym się kierować w sytuacjach konfliktowych, jak korzystać z porozumienia bez przemocy (NVC) z dzieckiem, jak pomóc mu wyrosnąć na dorosłego, który jest autonomiczny, zna siebie i swoje potrzeby i umie budować bliskie relacje. Liczne przykłady i opisy różnych sytuacji pomogą Ci zastosować całą tę wiedzę we własnym domu.






ROZKWITAJĄCE RELACJE W RODZINIE
Kurs online
Emilia Kulpa-Nowak

13 lekcji z ćwiczeniami i 6 nagrań wideo, w trakcie których dowiesz się jak wesprzeć poczucie wartości dzieci, budować bliskość i szacunek w rodzinie, rozwiązywać sytuacje konfliktowe, nauczyć się rozpoznawać i dbać o potrzeby zarówno dziecka, partnera jak i Twoje.

Udostępnij tę treść