Rodzice biologiczni i niebiologiczni
Często spotykam się z tytułowym tematem, w którym może wystąpić bardzo dużo kombinacji: dzieci adoptowane, nie ten jest ojcem, który jest nazywany ojcem, tak samo z matką. Możliwe są różne scenariusze, na przykład nastolatek dowiaduje się, że jego ojciec nie jest jego biologicznym ojcem.
Są takie sytuacje, które nigdy nie zostają wyjaśnione. Jeśli się nie powie dzieciom, że zostały adoptowane, to pociąga za sobą wiele konsekwencji. Na szczęście w dzisiejszych czasach jest tendencja do mówienia dzieciom prawdy. To bardzo ważne.
Z punktu widzenia uczuć rodzica adopcyjnego takie ujawnienie prawdy dzieciom adoptowanym to koszmar. Po pierwsze koszmarem jest głośno przyznać całemu światu, że to nie moje dziecko. „Kocham je, wkładam całą moją duszę i jednocześnie muszę powiedzieć, że to nie moje dziecko”. Z drugiej strony podam przykłady, dlaczego warto to zrobić.
Atopowe zapalenie skóry
Przypadek pierwszy
Na konsultację przyszli rodzice z roczną dziewczynką w krostach, które, pokrywały 100% powierzchni jej ciałka. Diagnoza: atopowe zapalenie skóry. U bardzo malutkiego dziecka taką diagnozę stawia się bardzo rzadko. Egzema tak, jest charakterystyczna dla małego dziecka, ale atopowe zapalenie skóry diagnozuje się rzadko od drugiego, częściej od trzeciego, czwartego roku życia. Podczas wywiadu matka niechętnie opowiadała o ciąży i porodzie, zamykała się. Po roku leczenia homeopatycznego (wtedy dopiero poznawałem Germańską Nową Medycynę) skóra dziewczynki się zagoiła. Ponieważ prowadziłem także jej matkę, podając Pulsatillę (lekarstwo: „mama”), pewnego razu przyszła ona na konsultację, będąc już w ciąży. Po porodzie przyszli całą rodziną, bo u nowo narodzonego chłopczyka też wystąpiła choroba skórna: program się uruchomił, skoro matka nie chciała nim się podzielić. Wtedy na osobności przyznała, że dawno temu lekarze powiedzieli, że nie może mieć dzieci i nigdy ich nie będzie miała, stąd zaadoptowali pierwsze dziecko. Dzięki temu, że troszeczkę się otworzyła i brała lekarstwo, zaszła w ciążę. Poradziłem, żeby powiedziała córce prawdę.
W pierwszym pokoleniu konsekwencje są biologiczne. W powyżej opisanym przypadku pojawiła się choroba, którą dość szybko dało się wyleczyć. Najczęściej jednak nie ma takich oznak, proces przebiega na płaszczyźnie psycho-emocjonalnej, który dusza dziecka niesie w sobie, sytuacja jest pod kontrolą. Jednak w następnym pokoleniu może pojawić się wydarzenie bardzo niekorzystne dla całej rodziny, jeśli tajemnica nie zostanie odkryta: im głębiej leży, tym głębsze problemy, choroby, sytuacje psychiatryczne związane z przemilczeniem, przerwaniem rodu i kłamstwem, które zaczęło być prawdą dla dobra dziecka, żeby czuło, że jest kochane. „Jako rodzic wszystko mu daję”.
Strach o odebranie dziecka
Przypadek drugi
Córce pacjentki sądownie odebrano dwójkę dzieci, bo uznano ją za narkomankę i chorą psychicznie. Ojciec zabrał dzieci i nie kontaktowały się ani z mamą ani z babcią, która przyszła na konsultację. Pacjentka miała też syna, który się od niej wyprowadził i nie wiadomo było, gdzie mieszka. Przyszła na wizytę w emocjonalnej rozsypce. Czuła, że nie ma rodziny, mąż zajął się polityką, a ona została sama około 60-tki na emeryturze, mając depresję. W czasie między konsultacjami umarł jej ojciec i wtedy jej matka, około 90-letnia staruszka, powiedziała jej: „Nie jestem twoją matką. Nie mogliśmy mieć z ojcem dzieci. Ojciec skądś cię przyniósł. Nie wiem, kto cię urodził. Powiedział, że jesteś jego dzieckiem i przyniósł metrykę, w której było wpisane nasze nazwisko”.
Tylko jej matka cały czas się bała, że jej to dziecko odbiorą. Powstał u niej program: całe życie bać się, że dziecko zostanie odebrane. Program zrealizował się później u wnuczki: dzieci zostały zabrane przez męża na podstawie wyroku sądu. Matka pacjentki całe życie żyła w strachu. Niedługo potem staruszka też umarła i poleciłem, żeby pacjentka odebrała odpis zupełny aktu urodzenia. Okazało się, że jej matka też nie była jej matką. W skrócie: ojciec kupił ją od człowieka, który nie płacił alimentów i dziecko trafiło do zupełnie innej rodziny. Odkrycie prawdy spowodowało, że zrozumiała całe swoje życie: podświadome działania, wybór zawodu, wychowanie własnych dzieci i obecną sytuację. Znalazła tamtą rodzinę, przyjęli ją, rodzina powiększyła się o pięćdziesiąt osób. Ta sytuacja sprawiła, że wnuki zaczęły się odzywać do matki, same do niej wróciły, a i syn wrócił do pacjentki z przyszłą synową w ciąży. Rodzina najpierw się rozpadła, a po dotarciu do informacji i poskładaniu ich rodzina ponownie się zeszła. Intencja wystarczyła, nie trzeba było silnej terapii.
Kontakt z biologicznym rodzicem
Przypadek trzeci
14-letnia córka pacjentki robiła straszne rzeczy: przestała chodzić do szkoły, piła, paliła, z chłopakami szła na całość, pijana przychodziła do domu, doszło do zatrzymania jej przez policję.
Tak zachowują się głównie, choć nie tylko, dzieci adoptowane - w wyjątkowo destrukcyjny, wyniszczający sposób zwracają na siebie uwagę. Pacjentka przyznała, że to nie jest jej biologiczna córka. Pracowała kiedyś w domu dziecka zupełnie w innym miejscu, wypatrzyła sobie dziewczynkę (nie do adopcji tylko do opieki, ponieważ matka była w więzieniu i nie pozbawiono jej praw rodzicielskich). Matka nigdy jej potem nie szukała, a pacjentka wyjechała 1500 km od tego miejsca i w dokumentach dziewczynki była wpisana jako opiekunka. Z czasem ustaliliśmy, że powie córce prawdę. Córka była w kompletnym szoku, na kilka dni wyprowadziła się z domu, płakała, po czym wróciła do matki, powiedziała, że ją kocha, a kiedy wróciły do mnie i poprosiły o dalsze kroki, poleciłem odnaleźć biologiczną matkę. Bo ona też ma córkę. „Czy muszę u niej zamieszkać?” „Nie”. Dziewczyna zmieniła się diametralnie, jakby miała jakiś przełącznik. Pojechały tam i spotkały się z biologiczną matką, nawiązały kontakt. Biologiczna matka ucieszyła się, że córka trafiła w dobre ręce. Dalej się komunikują, dziewczyna studiuje pedagogikę specjalną dla dzieci upośledzonych - akurat w tym programie jest to normalne. Szczęście zapanowało w jednej rodzinie, a i biologiczna matka dostała bardzo dużą dawkę pozytywnych emocji.
Bohaterstwo rodzica adopcyjnego
Rodzic adopcyjny kilka razy zostaje bohaterem. Pierwszy raz kiedy uświadamia sobie, przyznaje sam przed sobą, że nie będzie mieć dzieci. Trzeba umieć się z tym pogodzić, to nie jest takie proste. Potem trzeba wykonać wiele czynności przy dwójce rodziców ubiegających się o adopcję (ale też mówimy o sytuacji, kiedy partner/-ka staje się częścią niepełnej rodziny, np. po rozstaniu lub śmierci współmałżonka i biologicznego rodzica. Rodzic zastępczy najczęściej przychodzi do partnera/-ki, ale adoptuje to dziecko, co też nie jest takie proste.). Trzeba dokonać wpisów w dokumentach, przejść przez okropną biurokrację. Kolejny przejaw bohaterstwa, to powiedzieć dziecku prawdę. Pytanie: kiedy? Nie wiem… Im wcześniej, tym lepiej.
Kładziemy obydwie ręce na sercu i mówimy: „Moje serce jest wypełnione miłością i zrozumieniem do tego (nie)mojego dziecka”, można napisać to na kartce albo usiąść przed lustrem i powiedzieć prawdę najpierw samemu sobie lub napisać, jak to było ze wszystkimi uczuciami, całą historię. Następnie powiedzieć to sobie na głos, żeby usłyszeć, jak to wybrzmiewa - to kolejne bohaterstwo. Potem można spróbować to powiedzieć szeptem, kiedy dziecko śpi, czyli przekazać dziecku wiadomość do podświadomości, ale w pewnym momencie trzeba powiedzieć to dziecku w sposób świadomy.
Już nie mogę zliczyć, ile razy taki rodzic staje się bohaterem, ale wielkie serce rodzicielskie jest w stanie to zrobić z wielkiej miłości do dziecka, bo to jest bardzo ważne.
Chodzi też o to, że ma to być własny przekaz, a nie wykonywanie zalecenia lekarza. Trzeba to przeżyć, wyczuć, znaleźć w sobie tę siłę i mądrość duszy, żeby odsłonić prawdę. Zawsze jednak to się opłaca.
Piotr Pałagin - psychoterapeuta, lekarz, coach, homeopata, astrolog, autor książek, wykładowca, erudyta. W 1988 roku ukończył II Moskiewski Instytut Medycyny. Wykładał w Polsce, Austrii, Rosji, Stanach Zjednoczonych i na Litwie.
Od 1991 roku pracuje jako terapeuta. Wieloletnie doświadczenie pozwoliło mu opracować zintegrowaną metodę terapeutyczną, która oddziałuje na cztery aspekty człowieka: fizyczny, eteryczny (energetyczny), astralny (podświadomy) i mentalny (świadomy).
Jego doświadczenie terapeutyczne obejmuje szerokie spektrum problemów z zakresu medycyny holistycznej, psychoterapii, rozwoju duchowego.