Rupert Sheldrake czyli morfogenetyczna rewolucja cz.2

kryształki siec

Memetyka

Idee Sheldrake'a, mimo ogromnej erudycji ich autora, istnego polihistora, i mimo szczegółowej dokumentacji w znanych faktach z chemii, biochemii, fizjologii, etologii i psychologii, zostały szybko wyrotowane poza corpus uznanej nauki. I to mimo to, że autor ostrożnie nazywał swoje idee zaledwie hipotezą (przypuszczeniem i sugestią), a nie teorią. Najwyraźniej nauka – science – nie potrafi wyjść poza rządzący nią mechanistyczny redukcjonizm. Hipotezy Sheldrake'a zostały za to chętnie przyjęte przez New Age, ale tam zbanalizowano je jak wszystko, czym ów ruch zechciał się pożywiać.

Tymczasem w latach po dwóch głównych książkach Sheldrake'a powstały lub upowszechniły się trzy idee, które jakoś „rozmawiają” - korespondują z jego morfizmem.

Pierwsza, to koncepcja memu i memetyki. Mem to cokolwiek, co ludzie naśladują jeden od drugiego i co szerzy się tą drogą: od słów języka, którego się uczą (naśladując i powtarzając), przez obyczaje życia codziennego aż do całego gmachu ludzkich kultur i cywilizacji. Tak jak natura to to, co trwa dzięki powielaniu genów, to kultura jest tym, co trwa i rozwija się dzięki powielaniu memów. W skrócie, mem to jednostka czegokolwiek, co jest nabywane przez naśladowanie i powtarzanie. Pojęcie memu wynalazł Richard Dawkins, a najpełniej opisała Susan Blackmore.

Geny i memy są przykładami szerszej grupy bytów czy zjawisk, które Dawkins nazwał replikatorami, a Blackmore wolałaby poprawniej nazwać „replikatywami” - ang. replicatee, ponieważ nie są to rzeczy, które coś replikują-powielają, ale same w jakimś procesie są replikowane, czyli na ich wzór „robione” są podobne.

Gdy znając pomysły memetyków przyjrzymy się koncepcji Sheldrake'a, zauważymy, że dla Sheldrake'a cała przyroda jest jednym wielkim replikatywem! Replikowanie się zjawisk, gdy uwierzymy w jego morficzne pola, jest właściwością powszechną i ogólnie „wdrukowaną” w materialny świat, a nie rzadką i mało prawdopodobną, właściwie wyjątkową, jak wg Dawkinsa i Blackmore.

Ciekawe, że memetyka bez przeszkód mieści się w obecnym modelu nauki i w jej światopoglądzie, z redukcjonizmem się nie sprzecza i nie wymaga od materii jakichś nowych i nieznanych właściwości – podobnie jak kiedyś niewymagająca była babcia cybernetyka. Przeciwnie jest z morfiką Sheldrake'a! Ta stawia nowe wymagania przed całym gmachem, nie tylko biologii, ale i fizyki; odkrywa, że dotychczas poznane prawa są rozpaczliwie niewystarczające i niekompletne. Fizyk wobec Sheldrake'a (lub jego zwolennika) musi czuć się jak producent jakiegoś wyrafinowanego sprzętu, któremu oto jego klient oświadcza, że wyprodukował bubel lub ledwie atrapę tego, czego ów nabywca się spodziewał. Tak się dzieje w chwili, kiedy fizyków rozpiera duma, że oto właściwie wszystko poznali i wszystko o materialnym świecie wiedzą, a to czego nie znają i poszukują, leży tak daleko od zwykłego praktycznego pola widzenia, gdzieś w kosmicznych oddalach i gigantycznych energiach, że „śmiertelnika” nie powinno obchodzić. Nic dziwnego, że prawomyślni ludzie nauki starają się Sheldrake'a nie widzieć.

Umysł zerkający w przyszłość

Jednak właśnie w fizyce i to w jej najtwardszym teoretyczno-elementarnym jądrze pojawiła się koncepcja w pewnym sensie bliźniacza do Sheldrake'owej i biorąca się z podobnych wątpliwości. Jej autorem jest Roger Penrose. (Ciekawe, że wszyscy ci twórcy nauki, których tu wymieniłem, Sheldrake, Penrose, Dawkins, Blackmore, są Anglikami i przeszli przez uniwersytety Oxford lub Cambridge. Czyżby nie całe serce naszej cywilizacji przeniosło się jeszcze do Kalifornii?) Podczas gdy Sheldrake szukał brakującego czynnika, który pozwalałby istotom „być tym czym są”, to Penrose szukał czegoś, co pozwoliłoby istnieć ludzkiej (i nie tylko ludzkiej) inteligencji. Zauważył bowiem, że ludzki umysł NIE jest algorytmem. I że jest na to niezbity dowód: ludzie potrafią rozwiązywać problemy, których nie-algorytmiczność jest dowiedziona matematycznie. Mówiąc krótko, na gruncie znanej fizyki umysł nie ma prawa działać – a jednak działa. Jedna z propozycji, jakie wysnuł Penrose dla rozwiązania tej sprzeczności, była taka, że inteligencja polega na byciu jednocześnie w teraźniejszości i w przyszłości. Umysł to coś takiego, co ma kwantową właściwość sprzęgania się ze swoimi przyszłymi stanami. Jest anteną sondującą własną przyszłość! I właśnie dlatego, że z góry zna przyszłe rozwiązania zagadek, potrafi je rozwiązywać. Czemu żaden automat-algorytm, choćby nie wiem jak złożony, nie poradzi.

Kwantowa antena umysłu Penrose'a miała sięgać w przyszłość. Morficzna antena Sheldrake'a miała sięgać w przeszłość. Narzuca się pomysł, że obie te koncepcje są dwiema stronami tego samego.

Swoje książki Penrose pisał w latach 1990-tych. Swojego projektu zbudowania nowej fizyki umysłu nie doprowadził do końca. Być może poszedł jakimś fałszywym tropem, podobnie jak wcześniej Einstein, gdy szukał Ogólnej Teorii Pola.

Ratunek w kwantowym splątaniu?

Trzecia koncepcja (z tych korespondujących z morfiką Sheldrake'a) to kwantowe splątanie. Pierwszy raz tego terminu użył Erwin Schrödinger w tym samym artykule, gdzie opisał słynnego kota żywego i martwego jednocześnie.

Podobnie jak pola morficzne Sheldrake'a, kwantowe splątanie przekracza czas i przestrzeń. Pozwala łączyć się i kontaktować bytom rozdzielonym przestrzennie i należącym do różnych warstw czasu. Na razie jest – niby – ciekawostką. Ale kiedyś dawno temu przyciąganie paprochów przez bursztyn też wydawało się zaledwie izolowaną osobliwością przyrody. Być może kwantowe pola morficzne są równie potężnym szkieletem wszechświata, jak okazała się nim być, tak skromna zrazu, elektryczność?

Gdyby tak było, zapewne niektóre przynajmniej opowieści o magach, szamanach i ich mocach okazałyby się nie całkiem fikcją.

 

Wojciech Jóźwiak

http://www.taraka.pl/morfogenetyczna_rewolucja

 

 

Bibliografia.

Rupert Sheldrake, A New Science of Life: the hypothesis of formative causation, Los Angeles, 1981,  Nowa Biologia VIRGO 2013

Rupert Sheldrake, The Presence of the Past: morphic resonance and the habits of nature, New York, 1988

Richard Dawkins, Samolubny gen,Warszawa 1996

Susan Blackmore, Maszyna memowa, 2002

Roger Penrose. Nowy umysł cesarza. O komputerach, umyśle i prawach fizyki, Warszawa 1996

Vlatko Vedral. Ptaki Schrödingera. Świat Nauki, 7/2011

Wojciech Jóźwiak, Wiedza nie całkiem tajemna. Białystok 2004

---, Morfo a memo. www.taraka.pl/morfomemo , 2009

Oryginalnie zamieszczone w kwartalniku Trans/wizje nr 2 (2012), Wydawnictwo Okultura.

Udostępnij tę treść