Urszula Anna - czyli kto?

Po Dniu Kobiet i artykule „Cztery Wspaniałe” – o autorkach książek wydanych przez Virgo, dostaliśmy kilka zapytań, co z Urszulą Anną, czyli autorką „Szczęścia bajkami cerowanego”?

Prima Aprilis, to idealny dzień, by wyjaśniła sama:

"Odkąd pamiętam, kochałem bajki, dlatego postanowiłem zebrać przemyślenia, zdarzenia, rozmowy z ostatnich trzydziestu lat, które pozwoliły mi zbudować własne szczęśliwe życie. O pomoc poprosiłem swoją najbliższą rodzinę – jury, które na bieżąco weryfikowało zgodność moich deklaracji z codziennym zachowaniem. Moja kochana żona już kilka tygodni po ślubie usłyszała, że nie jest mi do szczęścia potrzebna.

Niezrażona takim stanowiskiem, towarzyszy mi do dzisiaj i kocha mnie bardzo, oczywiście z wzajemnością. Nasi synowie również chcąc nie chcąc, od pierwszych swoich dni, zostali zanurzeni w temat szczęśliwego życia. W mojej głowie słowa powoli zaczynały przybierać formę bajkowej rozmowy właśnie z nimi.

Ale jak jednocześnie rozmawiać z mężczyznami: dwudziestopięcio-, dwudziesto- i dziesięcioletnim? Z każdym z nich przerabialiśmy lekcję odkrywania siebie, tyle że z powodu różnicy wieku nie działo się to w tym samym czasie. Z pomocą przyszła wyobraźnia – kraina, w której wszystko jest możliwe. Tam właśnie tata i jego trzej synowie – w jednym wieku – postanowili stworzyć wspólnie opowieść o szczęśliwym życiu.

Niestety, już po kilku dniach spisywania opowieści pojawiła się dość poważna przeszkoda. Z papieru zaczął straszyć obraz patriarchalnych pogaduszek, uwierający zwrotami wyłącznie w formie męskiej. A przecież marzyło mi się spotkanie ze wszystkimi. Nawet bardziej z kobietami, które, mam wrażenie, budzą się szybciej i wiedzą więcej. Poczułem, że bez wprowadzenia istotnej zmiany w narracji przekaz nie będzie taki, jakiego wcześniej oczekiwałem. Uznałem więc, że jedynym możliwym do zaakceptowania rozwiązaniem będzie całkowite rozprawienie się z męską dominacją.

W naszym domu nigdy nie było równouprawnienia. Choć mieszka w nim czterech mężczyzn, uznajemy głos jedynej, ale jakże wyjątkowej kobiety za ważniejszy od naszych. Dzieje się tak z wielu powodów. Świat, w którym się wychowywałem, las, książki, woda, w przedziwny sposób pomogły mi dostrzec krzywdy i cierpienia, jakie w ciągu ostatnich dwóch tysięcy lat spowodowała męska dominacja.

Niezasłużona o tyle, że nasz udział w przekazywaniu życia i opiekowaniu się nim jest naprawdę znikomy. W porównaniu z siłą drzemiącą w kobietach męskie możliwości kreowania energii zmian są bardzo niewielkie. Niesprawiedliwe jest sugerowanie, choćby poprzez nadawanie najsilniejszym wiatrom imion kobiecych, że ma ona charakter tylko destrukcyjny. Kobiety potrafią wiele i znacznie częściej tworzą, niż psują. A jeśli nawet dokonają zniszczenia, to za chwilę sieją w jego miejsce nowe życie. Podobnie jak Matka Natura czy Woda – niezwykle życiodajne, mądre, piękne i zmienne istoty o naturze kobiecej.

Przez ostatnich osiemnaście lat, w związku z wykonywaną pracą, miałem okazję z bliska przyglądać się relacjom okołoporodowym. Dzięki temu mój szacunek dla mamy, żony, naszych babek, prababek i milionów kobiet na całym świecie znacznie się zwiększył. Jestem wdzięczny im za to, że oddały nam swoje ciała, że wykarmiły nas własnym mlekiem. A gdy zachodziła taka potrzeba, sięgały najgłębszych zakątków wszechświata, aby zaczerpnąć niezbędnej dla naszego funkcjonowania energii. Robiły tak, pomimo że zwykle funkcjonowały w trudniejszych niż mężczyźni warunkach. Oto jeden z miliona przykładów – kiedyś, gdy kobieta chciała wydać książkę, musiała podpisać ją imieniem i nazwiskiem mężczyzny.

Uznałem więc, że zwrócę kobietom choć odrobinę z tego, co im zabrano, jeśli własną podpiszę imionami swojej żony – Urszula Anna. Poprosiłem ją również, by symbolicznie to ona stała się opowiadającą historię o szczęśliwym życiu, wyobrażając sobie, że obok naszych trzech synów siedzi jeszcze jedna osoba – córka. Postanowiłem również, że będę się zwracał do rozmówców, a w konsekwencji do czytających później te słowa, używając wyłącznie liczby mnogiej – wy. Dawniej odnoszono się w ten sposób do wyjątkowych osobistości, arystokratów, ale również w prostych, wiejskich domach tak zwracano się do osób starszych, żeby wyrazić szacunek dla nich.

Dzięki takiej formie nie wartościuje się płci i wzmacnia sygnał, że choć tak różne od siebie, dla świata obie są tak samo ważne. Jednocześnie pasuje ona bardzo do koncepcji postrzegania człowieka, którą mam zamiar w tej książce wam przybliżyć.

W dużym skrócie wyjaśniłem przyczynę i uzasadniłem formę. Zapraszam zatem do świata bajkami cerowanego, w którym nie zamierzam was do czegokolwiek przekonywać. Oczywiście będzie mi niezmiernie miło, jeśli poczujecie się choć odrobinę zainspirowani.

Do czego? Do poszukiwania własnej, tylko waszej drogi szczęśliwego życia."

 - z książki "Szczęście bajkami cerowane"



Tomasz Chodkowski

Szczęśliwy mąż Urszuli Anny. Ojciec trzech synów: Mikołaja, Jakuba i Igora, który w swojej ponad dwudziestoletniej karierze zawodowej miał okazję obserwować tysiące szczęśliwych dzieci. W tym samym czasie spotkał bardzo niewielu szczęśliwych dorosłych ludzi.

Ukończył Studium Podyplomowe - Akademię Psychologii Przywódców, opracowaną i prowadzoną wspólnie przez Grupę Firm Doradczych Values i Szkołę Biznesu Politechniki Warszawskiej oraz podyplomowe studia MBA Executive na Akademii Leona Koźmińskiego.

Obecnie prowadzi projekty doradcze i szuka możliwości propagowania życia w radości.









okladka szczescie bajkami cerowane
SZCZĘŚCIE BAJKAMI CEROWANE

Urszula Anna

Odrobinę nietypowy poradnik rozwoju osobistego dla tych, którzy chcą esencjonalniej żyć. Dzięki tej książce rozbudzicie w sobie na nowo dziecięcą ciekawość świata i nauczycie się pielęgnować stan zadowolenia.

 

 baner



Udostępnij tę treść