Wprawienie siły życiowej w ruch

hustawka w wesolym miasteczkuFragment z książki „Wczesna trauma”:

Manfred przychodzi na swoje trzecie ustawienie intencji. W obu poprzednich tematem, nad którym pracował, były dręczące go od dawna objawy niewydolności serca. Czasem ma podwyższone ciśnienie i kołatanie serca. Ma czterdzieści lat i jest jedynakiem. Swojego ojca poznał dopiero dwa lata temu – jego rodzice rozwiedli się, gdy matka była w ciąży. Dorastał w rodzinie matki, w której jego ojciec uznawany był za nieodpowiedniego dla córki.

Podczas pierwszego ustawienia na reprezentantkę swojej intencji Manfred wybrał z dużej grupy osób kobietę. W ten sposób wyraźnie ujawniło się jego uwikłanie symbiotyczne z matką. Manfred wówczas nie był jeszcze w stanie oddzielić wewnętrznie samego siebie od matki.

Podczas drugiego ustawienia ponownie dokonał takiego samego wyboru. W tym ustawieniu rozumiał już jednak, że matka była dla niego niedostępna, ponieważ nie była gotowa na macierzyństwo. Na trzecim spotkaniu prócz mnie obecna jest również hospitantka. Manfred chce dowiedzieć się, dlaczego ma często zimne dłonie i stopy i w jaki sposób mógłby temu zaradzić. Niedawno przeprowadzone wysiłkowe EKG na stacjonarnym rowerze treningowym wykazało, że paradoksalnie im większy podejmuje wysiłek, tym jego dłonie stają się zimniejsze. Manfred domyśla się, że może to mieć związek z poczuciem bezsilności. Na moje pytanie, o jakiej sytuacji myśli, przychodzą mu do głowy narodziny. Był to ciężki i trwający długo poród. Wokół szyi miał owiniętą pępowinę, z której został uwolniony podczas koniecznego cesarskiego cięcia. Po narodzeniu był cały siny, umieszczono go od razu na oddziale dziecięcym, gdzie spędził wiele dni samotnie bez matki.

W tym ustawieniu na reprezentanta swojej intencji Manfred już świadomie wybiera mężczyznę – mnie. Reprezentuję zatem intencję, którą jest ustalenie przyczyn jego zimnych dłoni i stóp. Pierwsze, co, odczuwam w tej roli, to klarowność w głowie i dostrzeganie bardzo dużej części tego, co się dookoła mnie dzieje. Czuję się bystry, nawet przebiegły, jakbym umiał wszystko przejrzeć na wylot albo przynajmniej miał pełen ogląd sytuacji. Nie czuję reszty ciała. Jakbym był wrośnięty w ziemię. Stopy mam ustawione bardzo blisko siebie, ręce zaś zwisają bez ruchu po bokach. Po chwili zauważam, że w ogóle nie mogę się poruszać, nawet gdybym chciał. Polecenia z głowy nie dochodzą do ciała, impulsy nie przedostają się w dół. Dzielę się tym spostrzeżeniem z Manfredem, a on potwierdza, że często czuje blokadę w szyi, karku i ramionach. Tak, ja też tak się czuję, jak gdybym miał w tym miejscu jakaś solidną blokadę izolującą głowę od reszty ciała. Przypominam sobie wcześniejszą opowieść Manfreda o jego narodzinach. Z jednej strony odczuwam całkowite rozbudzenie, a z drugiej – odpływam, jestem nieobecny. Tak jakbym po narodzinach został po prostu odłożony na bok i tak leżał, na coś czekając i nic nie mogąc zrobić. Manfred potwierdza moje odczucia i chce wprowadzić do ustawienia swojego ojca, z którym przed kilkoma dniami wybrał się na wycieczkę w góry. Czuł się wtedy dobrze, jego dłonie i stopy były ciepłe. Propozycja wprowadzenia ojca mnie jako przedstawiciela jego intencji trochę podnosi na duchu, lecz oczywiście kontakt z „naszym” ojcem nie rozwiązuje problemu na stałe, bo nadal jesteśmy zdani na pomoc z zewnątrz, zdani na kogoś, kto będzie „dla nas”. Rozwiązanie problemu „musimy” raczej znaleźć w sobie. Manfred daje się przekonać tym argumentem i pyta mnie, czego bym potrzebował, aby było mi lepiej. To pytanie dociera do mnie powoli. Jestem poruszony faktem, że ktoś się rzeczywiście interesuje tym, jak mi jest i czego bym potrzebował, żeby było mi lepiej. Czuję wzbierającą w ciele od dołu falę smutku, która w końcu znajduje ujście w silnym wybuchu płaczu. Manfred, który do tej pory stał ode mnie w odległości mniej więcej pół metra, podchodzi i mogę położyć głowę na jego ramieniu. Trzęsę się cały, a smutek, tłumiony do tej pory, zaczyna teraz ustępować. Słyszę prawym uchem, jak dziko i mocno bije Manfredowi serce. On mnie obejmuje, kładzie mi głowę na ramieniu i również zaczyna płakać. Po jakimś czasie zauważam, że moje nogi chcą się poruszać. Podnoszę do góry najpierw jedną, potem drugą. Jestem jak wierzgające nogami niemowlę. Manfred spontanicznie zaczyna wykonywać te same ruchy. Po chwili czuję się zmęczony wierzganiem, chcę odpocząć i chwilę pospać. Przechodzi mi wtedy przez głowę, że na tych niemowlęcych nóżkach nie ustoję samodzielnie. Ta myśl powoduje aktywność moich rąk – podnoszę je do góry i chwytam mocno Manfreda za sweter. Tak czuję się pewniej. Przytrzymywać się mogę samodzielnie. Po jakimś czasie zauważam wewnętrzne pobudzenie. Nie jest to jednak podenerwowanie, jak najpierw sądzi Manfred, lecz raczej rodzaj pozytywnego poruszenia. Jestem podekscytowany faktem, że coś się wokół mnie dzieje i tym, że jestem zmuszony na to jakoś zareagować. To jakby radość, przedsmak gotowości i jednocześnie chęci do życia. Jestem gotów żyć! Kontakt z Manfredem daje przyjemne ciepło. Mam wrażenie, jakbyśmy coraz bardziej stawali się jednością i jakbym stapiał się z nim. Mogę sobie łatwo wyobrazić, że od teraz funkcjonuję jako jego siła życiowa.

Kończymy to ustawienie. Manfred jest wyraźnie poruszony i naładowany energią. Ja także przeżyłem bardzo głębokie, przejmujące doświadczenie. Zapewne tak czuje się noworodek podczas trudnych narodzin – jego psychika rozszczepia się wówczas i jakaś jej część przyjmuje postawę biernego obserwatora. To fascynujące, że można przeżyć moment powrotu siły życiowej w takim dziecku. Jego uczucia zaczęły z powrotem płynąć. Po dopuszczeniu do siebie bólu i smutku wróciła radość życia. Kilka tygodni później Manfred poinformował mnie, że ma jedynie niewielkie problemy z marznięciem dłoni i stóp oraz że w ostatnim tygodniu dowiedział się, iż niedługo zostanie ojcem.




WCZESNA TRAUMA
Rozpoznawanie i uwalnianie

Franz Ruppert

Wczesne doświadczenia traumatyczne są udziałem każdego z nas, mało kto nie został nimi dotknięty. Wspomnienia te przechowywane są w tzw. pamięci ukrytej - w której nie ma wspomnień konkretnych wydarzeń, tylko zapis reakcji - strachu czy bólu odciśnięty w naszym układzie nerwowym. Jak odnaleźć i uwolnić taką traumę, której nawet nie pamiętamy?

 

Udostępnij tę treść