Zatraceni w grzeczności

biegnace dzieciNieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni mogą być niewolnicy – twierdził George Orwell. Tymczasem dorośli, którzy pragną, żeby ich dzieci wyrosły na ludzi wolnych, codziennie proszą dzieci, by były grzeczne...





Jak fajnie jest mieć grzeczne dziecko!

Grzeczne dziecko – to dziecko, które wszyscy chwalą. Babcia, ciocia, znajomi – pochwalą, bo fajnie się rozmawia z mamą takiego dziecka, bo można sobie przy kawusi posiedzieć, bo miło, jak się tak sobą zajmie, mamy nie ciągnie za rękę, a i koszulki nie pobrudzi! Grzeczne to takie, które idzie spokojnie środkiem alejki w parku, omija kałuże, trzyma mamusię za rączkę. Nie zbiera kamieni, nie wrzuca piasku do kieszeni spodni i nie zabiera innym dzieciom zabawek. Opiekuje się młodszą siostrą, przyniesie traktor koledze, a jak jest głodne lub zmęczone – to przychodzi i o tym mówi. Grzecznie.

Dziecko niezależne, wolne, zdecydowane

A niegrzeczne? Niegrzeczne to takie, które biega, wskakuje w sam środek kałuży w białych spodniach i to tuż przed obiadem u babci, wyrywa zabawki i bije kolegów. Szarpie za włosy lub posypuje głowy piaskiem – czasem swoją, a czasami koleżanek. Ucieka na ulicy od mamy. Kopie tatę. A może nawet pluje? Albo nie chce myć zębów? Albo budzi się w środku nocy i płacze? A może domaga się bajek albo cukierków. Tak, to zdecydowanie jest diabeł wcielony – niegrzeczne dziecko. Kto je tak źle wychował???

Czasami chcemy, by nasze dzieci zachowywały się jak mali dorośli. Chcemy, by potrafiły cierpliwie czekać, zachować ciszę, czekać na swoją kolej, pytać o wszystko, mówić spokojnie, czego pragną. Chcemy, by rozumiały swoje emocje i spokojnie reagowały. Chcemy, by miały ukształtowane poczucie własnej wartości.

Jednocześnie zabraniamy tym samym dzieciom wypowiadać się na każdy temat, nie lubić jakiejś potrawy, mieć gorszego dnia czy odmówić włożenia koszuli, bo są dziećmi przecież, nie dorosłymi. I jako dzieci muszą słuchać dorosłych.

Jednocześnie chcemy, by nasze dzieci miały zdrowy obraz siebie, by było im dobrze w życiu, by były niezależne, wolne, zdecydowane, potrafiące podejmować samodzielne decyzje i mieć wiarę w swoje możliwości. Ale jako dzieci wolimy, by były spokojne, posłuszne i uległe. Niestety te cele się kłócą, nie widzę możliwości, by je połączyć jedną strategią!

Potrzeby dziecka i sposoby na ich zaspokajanie

Każde zachowanie dziecka wynika z jego potrzeb. Potrzeby mogą dotyczyć kilku sfer – podstawowe potrzeby życiowe, takie jak zaspokojenia głodu czy możliwości opróżnienia pęcherza zazwyczaj są chętnie zaspokajane przez rodziców, podobnie z potrzebami bezpieczeństwa. Ale już potrzeby autonomii, wśród których jest m.in. potrzeba wyboru czy niezależności albo potrzeby związane z innymi ludźmi – bliskości, bycia zrozumianym czy uznania – nie zawsze są zaspokajane i nie zawsze są rozumiane przez rodziców i opiekunów dziecka. Dziecko w swojej mądrości dąży do zaspokojenia swoich potrzeb i jeśli mu to wychodzi – jest radosne, szczęśliwe, spełnione, zadowolone. A jeśli nie – staje się smutne, sfrustrowane, złości się lub atakuje dorosłych, domagając się zaspokojenia jego potrzeb. Jeśli potrafi wyrazić je słowami, jest łatwiej, bo rodzice mogą zareagować. Jeśli samo nie potrafi ich nazwać, warto spróbować domyślić się, odczytać z towarzyszących sygnałów, okoliczności – jakie potrzeby ma dziecko i spróbować je w miarę możliwości zaspokoić.

Wyraźnie to dążenie do zaspokajania potrzeb przez dziecko, czasem aż przybierającą postać walki, widać, gdy mama chce poplotkować z koleżanką lub popracować, a dziecko potrzebuje podzielić się jakąś obserwacją, przytulić, zapytać lub wspólnie pobawić. Z reguły najpierw mówi, ale jest kompletnie niezauważone. Po jakimś czasie wytacza cięższe działa – krzyku, płaczu, ciągnięcia za rękaw, ataku złości. Spróbuj poobserwować dzieci i rodziców na placach zabaw czy spotkaniach ze znajomymi – do większości tzw. trudnych sytuacji doprowadzają sami rodzice, nie zwracając uwagi na dzieci, gdy te spokojnie i z entuzjazmem do nich przychodzą. Efekt? „Niegrzeczne” dziecko. Cała wina spada na nie, a ono tylko chciało bliskości, uwagi lub zabawy. Gdyby rodzic potrafił oderwać się na chwilę od razu, gdy dziecko przychodzi – mógłby podtrzymać z dzieckiem głęboką więź i je wesprzeć, a następnie wrócić do swoich zadań. Jeśli jest pochłonięty czymś innym – dochodzi do eskalacji, ale przy tym łatwo nadszarpnąć jakość relacji i nikomu to nie służy.

Potrzeby rodziców i granice

Jednocześnie ważne jest, aby także rodzice dbali o swoje potrzeby i strzegli swoich granic. Rozumienie i szacunek dla potrzeb dziecka to nie to samo, co natychmiastowe zaspokajanie każdej zachcianki! Wystarczy, że poszukacie nowego, dobrego dla wszystkich rozwiązania. Dziecko wysłuchane, zauważone, które wie, że jego potrzeby są zaspokajane, jest nie tylko blisko swoich rodziców i ładuje akumulatory miłości na życie, ale też uczy się siebie, szanowania potrzeb, wyrażania emocji, a oprócz tego – hmmm… staje się „grzeczne”?




Emilia Kulpa-Nowak - jestem certyfikowaną trenerką NVC (Porozumienia bez Przemocy), coachem i mamą dwóch cudownych nauczycieli, którzy zaprowadzili mnie do niezwykłego świata komunikacji, emocji, potrzeb i porozumienia. Pomagam rodzicom, parom i każdemu, kto tego chce - wprowadzać do swojego życia więcej przestrzeni, porozumienia i jasności oraz budować relacje oparte na zaufaniu, współpracy i zrozumieniu. Robię to poprzez warsztaty, konsultacje indywidualne i kursy on-line m.in. na temat poczucia własnej wartości, złości, wstydu i rozwoju osobistego w zgodzie z ideą Porozumienia bez Przemocy. W moim kursie "Latawiec czy ptak?" wzięło udział już ponad 10 000 rodziców gotowych do wspierania swoich dzieci w rozwijaniu zdrowego poczucia własnej wartości. Tworzę platformę szkoleń NVCLab.pl - Laboratorium Porozumienia bez Przemocy oraz od ponad 3 lat szkolę i piszę dla wydawnictwa Virgo.





Więcej przeczytasz w książce Emilii Kulpy-Nowak: 

JAK BUDOWAĆ RELACJĘ Z DZIECKIEM?
Droga do porozumienia bez przemocy
Emilia Kulpa-Nowak

Poznaj rodzicielstwo oparte na idei Porozumienia bez przemocy, 
w którym rodzic jest przewodnikiem, a nie dyktatorem.
Książka mówi o tym, jak tworzyć relację, w której dziecko jest ważne, 
ale nie najważniejsze. W której mamy równowagę. 
W której szukamy autentyczności i szacunku. W obie strony. 
W której dziecko czuje się bezpieczne i wie, że ma znaczenie.



 



Udostępnij tę treść