Relacje małżeńskie są jednym z najżyźniejszych gruntów do rozwoju wszelkich problemów. Większości osób dodatkowe wskazówki nie są potrzebne, gdyż wystarcza sama obecność partnera. Naprawdę co dwie głowy, to nie jedna.
W małżeństwie nie tylko ty kreujesz problemy, lecz ściśle współpracujesz z partnerem, który ma podobne, acz niepowtarzalne, uprzedzenia, ograniczenia, założenia i żądania. A jeśli mądrze wybrałeś swojego towarzysza, to jeszcze kilka irytujących cech charakteru. (…)
Jeśli jednak twoje dotychczasowe problemy małżeńskie były przeciętne, a zrzędzenie niezbyt urozmaicone, a chciałbyś, aby wzrósł poziom twojej biegłości w sztuce stwarzania problemów tak, by spowodować przynajmniej tymczasową separację, podążaj za poniższymi wskazówkami. Zagwarantują ci one przynajmniej jeden rodzaj małżeńskiej patologii, którą mógłbyś podzielić się ze światem (lub, przy odrobinie szczęścia, z dobrze wykwalifikowanym i żądnym przeprowadzenia terapii terapeutą). (…)
Wskazówka numer 4: Tworzenie problemu z rozwiązywania problemów
Ostatnimi czasy wielu terapeutów przykłada dużą uwagę do rozwiązywania problemów małżeńskich. Niektórzy z nich argumentują, że każde małżeństwo zahacza przynajmniej o kilka „niebezpiecznych obszarów, dlatego też uczą małżonków sztuki rozwiązywania problemów. Jest to idealne miejsce do ich TWORZENIA. Jeśli bowiem stworzysz problem z rozwiązywania problemów, zapewnisz sobie długotrwałe kłopoty małżeńskie.
Wyczucie czasu jest kluczem do uczynienia niezłego bałaganu w procesie rozwiązywania problemów. Im moment jest bardziej nieodpowiedni, tym większe prawdopodobieństwo, że zniweczysz szczere chęci partnera, pragnącego znaleźć rozwiązanie jakiejś spornej kwestii. Wybieraj jak najgorsze momenty, by przedyskutować swoje problemy. Sprytnym trikiem jest wyciąganie na światło dzienne spraw, które cię denerwują, właśnie wtedy, gdy twój współmałżonek nie ma czasu, by je przedyskutować.
Przypuśćmy, że oboje wybieracie się na wesele, a twój partner się ociąga. Zdajesz sobie sprawę z tego, że się spóźnicie i to cię bardzo irytuje. Zaraz po tym, jak z dziesięciominutowym opóźnieniem dotrzecie na miejsce, puść partnerowi odpowiednią wiązankę i wyskocz z auta, nie dając mu szans na jakąkolwiek reakcję. Kilka dodatkowych wyzwisk jeszcze bardziej skomplikuje sytuację. Na odchodne koniecznie dodaj: „Jesteś tak cholernie powolny! Przez to twoje guzdranie się zawsze się spóźniamy i to zawsze jest twoja wina. Chyba jesteś najwolniejszym człowiekiem świata, no może zaraz po twojej matce!
Wciągnięcie do kłótni teściowej jest przebłyskiem geniuszu. Zwieńczeniem tej sztuczki jest nieczekanie na jakąkolwiek odpowiedź, wyjście z samochodu, trzaśnięcie drzwiami i ruszenie dziarskim krokiem prosto przed siebie. (Upewnij się, że to właśnie ty masz kluczyki do samochodu, albo że masz podwózkę do domu!)
Kolejnym świetnym momentem na poruszanie problemów jest czas, gdy twój partner wychodzi właśnie do pracy. Efekt będzie o wiele lepszy, gdy wybierzesz na to dzień, w którym zaspał. Wyczekaj aż do momentu, gdy zacznie zmierzać w kierunku drzwi. Jeśli przypadkiem twój współmałżonek postanowi jednak spóźnić się do pracy i porozmawiać z tobą, zawsze możesz zastosować odwrót strategiczny do łazienki.
Czytaj w myślach i mów do siebie:
Czytanie w myślach jest niezwykle użytecznym sposobem na tworzenie konfliktów związanych z seksem. Jednym z przykładów ilustrujących tę taktykę, jest historia faceta, który zawsze doszukiwał się jakichś ukrytych znaczeń w wypowiedziach swojej żony. Leżąc obok niej i myśląc o seksie, rozpoczynał taką oto pogawędkę (zdania w nawiasach są jego myślami i mogą mieć coś lub nie mieć nic wspólnego z rzeczywistością ):
On: „Jak się dziś czujesz?
Ona: „Jestem bardzo zmęczona, a ty?
On: (To oznacza, że nie chce dziś się ze mną kochać. Znów jestem odrzucony! Cholera!) „Ja czuję się dobrze.– stwierdza i naciągając kołdrę na swe lewe ramię, raptownie odwraca się od żony.
Ona: „Coś się stało?
On: (Gdyby była choć odrobinkę wrażliwa, to by wiedziała – ale nie zależy jej aż tak!) Ze złością: „Nic. Dlaczego?
Ona: „Wydaje się, że jednak coś cię wkurzyło!
On: (Wkurzyło, jak cholera! Już ma kolejny minus! Odrzuca mnie, udaje, że nie wie, co mi jest, a potem mówi „Wydaje się, że coś cię wkurzyło!) Niewinnie: „Nie rozumiem o co ci chodzi. Idź spać.
Po piętnastu, dwudziestu minutach niespokojnego wiercenia się i wewnętrznego monologu, wliczając ciche uwagi do samego siebie takie jak: „Nie rozumiem, jak ona może sobie spokojnie spać, wiedząc, jak bardzo jestem zdenerwowany.
Gwałtownie odrzuca przykrycie i wstaje: „No cóż, nie ma sensu, abym teraz próbował zasnąć.
Walka trwa.
Kiedy już zaczniesz łączyć czytanie w myślach z mówieniem do siebie, możliwości są nieskończone.
Osoba kreatywna może wykorzystać tę technikę do wygenerowania problemów na całe życie.
- Bill L. Little