Pułapki w interpretowaniu Mapy Poziomów Świadomości Davida R. Hawkinsa

Tęcza - Mapa poziomów świadomości HawkinsaOdkrycie kilka lat temu Mapy Poziomów Świadomości (MPŚ) Davida Hawkinsa było dla mnie sporym wydarzeniem. Poznałam narzędzie umożliwiające zrozumienie wpływu stanów wewnętrznych człowieka — emocjonalnych i sposobów interpretowania świata — na jego życie i zdrowie. Hawkins napisał wiele świetnych książek, które tłumaczą podłoże jego odkryć. Sam opierał się na doniesieniach nowej nauki (głównie nauk przyrodniczych) oraz wiedzy duchowej i psychologicznej.

Największym atutem MPŚ jest jej prostota – samo jej prześledzenie może wiele uzmysłowić. Jednak praca na postawie informacji w niej zawartych, to już inna sprawa. Spotkałam się z różnymi wątpliwościami albo błędną interpretacją jej założeń, spróbuję niektóre z nich wyjaśnić.

Nie istnieją lepsze i gorsze poziomy świadomości

Poziomy świadomości Hawkinsa opisane są na skali – od tych zawierających najmniej życiowej energii (od 20 do 200), przez neutralne (200), do najwyższych – czyli Oświecenia (od 540 do 1000).

Błędne interpretowanie MPŚ prowadzi do wniosków, że skoro poziomy powyżej 200 są pozytywne, to znaczy, że mamy nie odczuwać negatywnych. Nic bardziej mylnego. Każdy z nas przeżywa wszystkie stany opisane na Mapie. To, że wstyd umieszczony jest na dole skali, nie oznacza, że osoby o wysokim poziomie świadomości się nie wstydzą. Wstydzą się pewnie tak samo, jak inni, tylko mają większą świadomość tego, co się z nimi dzieje i w związku z tym nie utykają w tej emocji. Nie oskarżają innych za to, że ją czują, nie atakują z tego powodu, nie obrażają się. Po prostu pozwalają jej być, aż przejdzie. Emocje nie zalewają wtedy wizji całego świata. Są jedynie informacją zmysłową o stanie wewnętrznym człowieka.

Podobnie odczuwanie złości nie oznacza kompletnie nic poza tym, że... coś nas zezłościło. Być może w danym momencie złość była najzdrowszą możliwą reakcją. Pozostawanie w złości, chociaż nie ma już do tego powodu lub wywoływanie jej zawzięcie w innych – to kwestia utknięcia na danym poziomie.

Jeśli dominuje w nas niższy poziom świadomości – np. zanurzeni jesteśmy w poczuciu winy (i co za tym idzie kary), wtedy będziemy odczuwać tego negatywne skutki, choćby zdrowotne. Oznacza to dramatycznie niski poziom energii w ciele, zmasowaną agresję do siebie i świata, kompletny brak nadziei. Jednak chcę podkreślić – nie chodzi o okresowe doświadczanie poczucia winy a o poczucie winy jako stan determinujący całościowe postrzeganie siebie i świata. A czy istnieje jeden poziom świadomości, czy może się zmieniać?

Poziom świadomości nie jest stały

Każdy z nas ma jakiś podstawowy sposób funkcjonowania. Jednak w ramach naszych życiowych doświadczeń reagujemy różnie. Czasem wychodzimy do tematu związków w sposób lękowy, a po jakimś czasie pojawia się odwaga do szczerej relacji.

Mapa Poziomów Świadomości pokazuje możliwe kierunki rozwoju, ale podróż nie odbywa się linearnie. Nie jest jak jazda pociągiem – z punktu A do punktu B – jest raczej jak jeżdżenie windą. Mamy do zwiedzenia cały budynek. Czasami (np. będąc w kryzysie) musimy zjechać do piwnicy duszy, warto ją wtedy dobrze zwiedzić. Bo każde piętro jest tak samo ważne, tylko niekoniecznie przyjemnie jest po nim spacerować. Im lepiej znamy nasz budynek, tym szybciej możemy wydobyć się z miejsc, które znamy jako ciemne i odbierające energię.

Czasami, w ramach duchowych odkryć, czujemy się uwzniośleni i przepełnieni miłością a za dwa dni – klapa –  znowu codzienność, nici z ekstazy. Doświadczymy wglądu, który zaniesie nas w rejony akceptacji i spokoju, po czym pojawi się w drzwiach były mąż i żegnaj łagodności! Witaj agresjo i żalu. No niestety – życie potrafi trenować nas do bólu. Ale czy to musi być problem? Nie! Bo jeśli mamy determinację, wiedzę, jakąś praktykę – mamy do czego się odnieść, mamy już doświadczenie jak dobrze nam z tą akceptacją było, to możemy obiecać sobie, że tam wrócimy. I wrócimy na pewno. W swoim czasie i często nie na swoich warunkach. Bo:

Nie da się kontrolować procesu

Istnieje takie zjawisko jak duchowe ego. I jest chyba trudniejsze do konfrontacji niż zwykłe ego. Mam wrażenie, że obecnie możemy obserwować plagę duchowych nauczycieli — samozwańców. Również osoby pracujące z MPŚ mogą ulegać iluzji, że szybko i na własnych warunkach osiągną stan Oświecenia. Oczywiście to wspaniały kierunek, jednak nie da się go osiągnąć „na głowę”. Proces dojrzewania duchowego wymaga gotowości do wejścia w kolejne etapy podróży. Nie da się ich zaplanować. Tak jak dzieci dojrzewają nieharmonijnie, każde we własnym tempie, tak nasza duchowa gotowość postępuje poza możliwością kontroli. Możemy się oczywiście wspierać i warto to robić.

W tym wypadku pośpiech jest najgorszym doradcą. Każdy, kto spróbował choćby psychoterapii, wie, że nie jest to objazdówka busem, a raczej przedzieranie się przez puszczę w towarzystwie lokalnego przewodnika. Taki towarzysz jest przydatny i potrzebny, żeby kompletnie się nie pogubić, ale to nasza wyprawa. Jest wyzwaniem i w dużej mierze wymaga samodzielnego wysiłku. Jedną z możliwości wspierania się w tym procesie jest opisana przez Hawkinsa Technika Uwalniania. Ale i tu czekają nas niespodzianki...

Technika uwalniania nie jest remedium na wszystko

Chociaż bardzo cenię Technikę Uwalniania, jako sposób świadomej pracy z energią emocji, to jestem przekonana, że nie pomoże w każdej potrzebie. Tutaj mam nieco odmienne zdanie niż Hawkins. Takim wątkiem jest, chociażby praca z traumą. Ten temat wymaga pracy z drugim człowiekiem, który pomoże integrować tożsamość i będzie z empatią towarzyszył w procesie, jaki jest niezbędny w takiej formie pracy.

Hawkins w swoich książkach często odnosił się do terminu „cień” wprowadzonego przez Junga. I właśnie spotykanie swojego cienia – wszystkiego w nas, czego nie akceptujemy, z czym nie chcemy mieć relacji, boimy się – wszystko to musimy w swoim procesie spotkać. Tu MPŚ może się bardzo przydać.

Bo kiedy doświadczamy kryzysu, kiedy czujemy się znacznie gorzej niż zwykle – słabsi, bezradni, samotni, odniesienie się do wiedzy Hawkinsa może bardzo pomóc. Chociażby w odzyskaniu nadziei. Nie po to, żeby zaprzeczać rzeczywistości – udawać, że czuję się lepiej, niż faktycznie jest. Ale żeby zrozumieć mechanizmy rządzące naszym postrzeganiem rzeczywistości.

Anna Szulc-Rudzińska - psycholog, psychoterapeutka


Mapa poziomów świadomości - okładkaMAPA POZIOMÓW ŚWIADOMOŚCI 
Przewodnik dla początkujących

David R. Hawkins

Mapa  poziomów świadomości jest prostym, zdroworozsądkowym narzędziem rozwoju świadomości, opracowanym przez Davida R. Hawkinsa, nauczyciela duchowego, psychiatrę, autora wielu książek i techniki uwalniania. 

banerek przejdź do książki












Udostępnij tę treść