Wczesna trauma i symbiotyczne przywiązanie

Ludzie, którym rodzice wyrządzili w dzieciństwie poważną szkodę, emocjonalnie kurczowo trzymają się rodziców. Jakby jakaś część ich psychiki w dużym stopniu była odporna na wszelkie terapeutyczne zabiegi, mające na celu doprowadzenie do ich odłączenia się od rodziców. Czemu ludzie, którzy jako dzieci byli przez rodziców zaniedbywani, bici, wykorzystywani i poniżani, nie są w najmniejszym stopniu w stanie wewnętrznie się od nich odgraniczyć? – pyta Franz Ruppert, autor książek „Symbioza i autonomia” oraz „Wczesna trauma” i dodaje:

„Odpowiedź na to pytanie pojawiła się, kiedy lepiej zrozumiałem, że już sam pierwotny proces symbiotyczny pomiędzy matką i dzieckiem może stać się dla dziecka pierwotną traumą. Ta wczesna trauma wywołuje pierwotne wczesne rozszczepienie w psychice dziecka. Określam ten proces pojęciem „traumy symbiotycznej”. Ponieważ trauma symbiotyczna powoduje rozszczepienie psychiki już we wczesnej fazie rozwoju, dziecko traci kontakt z pierwotnymi impulsami życiowymi i przekierowuje uwagę z siebie – na zewnątrz i na innych ludzi. Nie jest w stanie wykształcić własnej, mocno w sobie osadzonej tożsamości i pozostaje przez całe życie zależne, niesamodzielne i coraz bardziej uwikłane. Nawet kiedy dorośnie kierować nim będą jego lęki z dzieciństwa.”

Trauma symbiotyczna

„Co się wobec tego dzieje, kiedy nasze dziecięce symbiotyczne potrzeby nie zostają zaspokojone w sposób bezwarunkowy? Jakie są skutki, kiedy rodzice nas nie chcą i nie kochają, kiedy się od nas odwracają, wycofują i opuszczają nas w fazie, kiedy jesteśmy jeszcze mali i ich potrzebujemy? Czy czeka nas potem tylko wieczna frustracja i wewnętrzna samotność? Czy też będziemy przez całe życie o rodziców zabiegać i na dodatek dźwigać ich cierpienie, w nadziei, że może nas pewnego dnia mimo wszystko pokochają i zaakceptują? Czy musimy z powodu zależności od nich rezygnować z własnego szczęścia? Czy zdradzamy ich, kiedy odchodzimy z domu, nie chcemy dłużej z nimi mieszkać i nie chcemy im więcej służyć swoją miłością i pocieszeniem? Czy musimy się z tego powodu czuć winni?”
Nie musimy, pod warunkiem, że wczesna trauma oraz symbiotyczne przywiązanie zostaną odkryte, nazwane i poddane terapii – przekonuje autor i dodaje:
„Rozpoznanie, jak fundamentalne jest znaczenie traumy symbiotycznej dla całego rozwoju psychicznego człowieka, prowadzi do lepszego wyjaśnienia wszystkich innych problemów psychicznych, jakie z tego wynikają. Będąc straumatyzowanymi, mając zaburzone więzi, możemy pracować nad naszym wewnętrznym uzdrowieniem dopiero wtedy, kiedy jesteśmy w stanie rozpoznać, kim jesteśmy. Wszystkie kolejne, możliwe że dodatkowo jeszcze przeżyte traumy, będą mogły zostać przezwyciężone dopiero po przepracowaniu i zintegrowaniu pierwotnego rozszczepienia na drodze terapii. Destruktywne symbiotyczne uwikłania przeobrażą się z czasem w konstruktywne symbiotyczne związki, a pseudoautonomia będzie mogła zmienić się w prawdziwą autonomię”. W autonomię, której potrzebują zarówno rodzice, jak i dzieci – taką, która okazuje się naturalną konsekwencją konstruktywnej symbiozy.

Konstruktywna symbioza

„Jeśli rozszerzy się pierwotne, wąskie rozumienie pojęcia symbiozy w biologii (współżycie różnych gatunków oparte na wzajemnej korzyści), to fenomen symbiozy można odnieść także do współżycia jednostek tego samego gatunku, gdy są one w egzystencjalnej zależności od siebie. Dotyczy to przede wszystkim szczególnego rodzaju relacji pokoleniowej, jaka panuje między rodzicami a dziećmi, gdy rodzice muszą troszczyć się przez jaki czas o potomstwo, by nie zginęło z głodu i pragnienia albo nie zostało pożarte przez wrogów” – pisze Ruppert i dodaje:
„Konstruktywna symbioza przynosi korzyści wszystkim uczestnikom. Wspiera w rozwoju każdego z nich w stopniu, w jakim jest to konieczne stosownie do etapu jego rozwoju fizycznego, emocjonalnego, umysłowego oraz umiejętności.
Konstruktywna symbioza wytwarza spójne poczucie przynależności i więzi. Każdemu wolno jest widzieć drugiego takim, jaki naprawdę jest, ze wszystkimi jego dobrymi i złymi doświadczeniami życiowymi, z jego zaletami i słabościami. Rodzice, na przykład, nie ukrywają swoich negatywnych doświadczeń przed dziećmi, nie udają, że w ich życiu wszystko było zawsze w największym porządku. Nie idealizują też obrazu świata. Dzieciom także wolno widzieć świat takim, jaki on jest, z jego pięknymi i brzydkimi aspektami. W konstruktywnej symbiozie nie próbuje się chronić drugiej osoby przed wszelkimi możliwymi konfliktami i problemami, ani wić symbiotycznego kokonu, wewnątrz którego wszyscy nawzajem otulają się watą. Coś takiego prowadzi bowiem do stagnacji w rozwoju i bolesnego przebudzenia, kiedy taki kokon się rozpadnie” – przekonuje autor „Symbiozy i autonomii”.

Z perspektywy rodziców dorosłych dzieci

„A jak to wygląda, kiedy przyjmiemy perspektywę rodziców? Kiedy widzimy, że dziecko w żaden sposób nie chce stać się dorosłe? Kiedy odmawia wzięcia odpowiedzialności za swoje życie, żyje na koszt rodziców, lekceważy ich, obraża i wykorzystuje, bierze narkotyki czy stosuje przemoc? Czy rodzice muszą się na to wszystko godzić, czy też wolno im pokazać takiemu dziecku drzwi? Czy miłość matczyna albo ojcowska musi wszystko wybaczać?”
Nie musi. Podobnie jak miłość dziecka nie musi wszystkiego znosić ani zadośćuczynić. Odpowiedzią na większość z powyższych pytań i wątpliwości będzie zrozumienie opisanego przez Franza Rupperta pojęcia autonomii oraz dojrzałe dążenie ku niej – porzucenie symbiotycznego przywiązania na rzecz konstruktywnej symbiozy.
Fragmenty książki Franza Rupperta „Symbioza i autonomia”.



SYMBIOZA I AUTONOMIA
Trauma symbiotyczna i miłość wolna od uwikłań
Franz Ruppert

Potrzeba bliskości i potrzeba autonomii towarzyszą nam przez całe życie – niezaspokojone w dzieciństwie mogą przerodzić się w traumę symbiotyczną i uwikłanie, o którym opowiada ta książka. Wówczas wiążemy się z innymi ludźmi w destrukcyjny sposób - nie potrafimy rozwinąć harmonijnej relacji, lecz nie jesteśmy też w stanie się rozstać. Autor wyjaśnia jak rozpoznać swoje uwikłania symbiotyczne i wskazuje skuteczne formy pracy pozwalające uwolnić się od tego rodzaju obciążeń.










Udostępnij tę treść