Zaburzenia jedzenia
Jedzenie to materia, a materia to z j. łacińskiego matka (łac. mater), ujmując to metaforycznie najkrócej i całościowo. Matka kojarzy się z pokarmem, mlekiem, Ziemią (mówimy: matka Ziemia. Przy okazji powiedzmy, że w tej metaforyce ojciec to duch, coś niematerialnego). Więc symbolicznie wszystkie zaburzenia związane z jedzeniem to tematy związane z matką.
Przeżycia matki w trakcie ciąży z nami są bardzo ważne.
Można zamknąć oczy i powiedzieć sobie: „Ciało mojej mamy przyjmuje moje ciało” albo „Mama przyjmuje moje ciało” - w sensie faktu istnienia, tego że jestem w jej brzuchu, jestem częścią mamy dopóki się nie urodzę.
Ten pierwszy moment świadomości jest decydujący dla rytmu, stylu i emocji związanych z jedzeniem, które potem będą mi towarzyszyć przez całe życie. To jest bardzo mocny moment, to, jak mama przyjmuje moje ciało albo go nie przyjmuje (bo może być tak, że nie przyjmuje; np. w Polsce prawie nie ma aborcji, więc nie ma wyjścia). Kobieta czasami może być przerażona, kiedy dowiaduje się, że będzie mieć dziecko. Potem je pokocha, uczucia się zmienią w porównaniu z tym pierwszym momentem, ale pierwsza reakcja jest jak inicjacja we wspomnianym rytmie i stylu.
Jest też drugi moment, drugi etap związany z zaburzeniami jedzenia: czy ja sam przyjmuję moje ciało czy nie? Podobnie mogę zamknąć oczy i powiedzieć sobie: „Przyjmuję moje ciało” albo „Nie przyjmuję mojego ciała; przecież to koszmar, to przekleństwo, po co mam takie ciało?”
Możemy mieć bardzo skrajne intencje: ciało i nasze życie może być nagrodą, wielkim darem, wielkim szczęściem a może być przekleństwem. W zależności od przekonań, taki będzie nasz stosunek do ciała.
Jeśli nie pokonamy bariery matki nieprzyjmującej naszego ciała, nic z tym nie zrobimy, nie uświadomimy sobie, nie porozmawiamy z nią o tym, to nie przejdziemy do drugiego etapu, nie przyjmiemy naszego ciała takim, jakim jest. Cały czas będziemy próbowali nasze ciało zmieniać, posługując się średnią statystyczną, która dotyczy przeciętnego człowieka, ale nie nas. Jeden waży 100 kg, a drugi 50 kg, to norma (średnia) statystyczna wynosi 75 kg. Ale dla kogo? Dla abstrakcyjnego człowieka.
Ile by nie stosować różnych tabletek, nie zaakceptujemy w ten sposób swojego ciała. Ponadto jeśli nic nie zrobimy z emocjami, z odczuciem matki w stosunku do nas, a następnie własnym odczuciem do siebie, to nic nie zrobimy z naszym ciałem. Będziemy coraz więcej energii wkładać w ciało, starać się trzymać diety, wycinać żołądek, jeść witaminy garściami, ale niczego nie osiągniemy, jeśli nie przerobimy emocji odpowiadających naszemu życiu, przepływowi energii życia przez nasze ciało.
Jest to bowiem nasze ciało, a nie średnie statystyczne ciało. To ciało, za którym stoi 99% członków naszej rodziny (dla nich rzeczywiście jesteśmy statystyczną normą, a nie dla ośmiu miliardów osób.)
Wszystkie konflikty, które nie zostały rozwiązane przez naszych przodków, stają się kwintesencją naszej mamy, a poprzez naszą mamę – nas, osobiście.
Słyszy się: „A po co ci to dziecko? A po co ci ta ciąża? A może jakieś badania zrobić?” i często w takim kontekście trzeba przyjąć swoje ciało.
„Przyjmuję moje ciało, moje ciało jest świetne, śliczne. Tak się cieszę, że mam takie ciało”. Ile osób tak powie? Pojedyncze jednostki. Ciało to wielka nagroda, którą dała nam siła wyższa, lub jeśli wolicie - matka natura.
Jeszcze jedna rzecz – kierunek, w którym płynie energia obecna w naszym ciele. Na ogół u mężczyzn płynie z dołu do góry, czyli najważniejsze jest nie nasze ciało, tylko to, co duchowo otwiera się dla nas. Energia może też płynąć z głowy, z nieba do dołu: kobiety mają ożywiać kamienie, materię, coś urodzić, a to jest przywilejem i zaszczytem dla kobiety. Kobieta, rodząc dziecko, tworzy następną materię z siebie, dlatego dziewczynki znacznie bardziej interesują się parametrami ciała. Warto zauważyć, że wydaje im się, że wszystkie operacje plastyczne robią dla mężczyzn, żeby im się podobać, ale naprawdę one robią to wszystko dla mamy, aby uzyskać jej akceptację.
Mama powinna powiedzieć córce bardzo proste zdanie: „Kocham cię, córeczko, taką, jaką jesteś”. Bardzo często widzimy niesamowitą konkurencję córek i matek, z zazdrością, a czasami wściekłością między matką i najczęściej najstarszą córką jako główną konkurentką. Do tego potrafi dojść spojrzenie ojca, który niby patrzy, niby nie patrzy… Stąd mogą wyniknąć okropne zaburzenia jedzenia, których finał to pobyt w szpitalu psychiatrycznym.
Dlaczego? Bo jest niesamowita siła w tym, gdy matka/kobieta patrzy na swoje ciało podczas ciąży, widzi, jak zmienia się jego kształt, i czasami nie akceptuje swojego ciała, chociaż akceptuje ciążę jako zło konieczne, ciężar, który trzeba dźwigać. Z jednej strony natura mówi jej: „Wszystko jest dobrze, dobrze robisz, jesteś super matką” ale „część” kobiety, związana z kulturą mówi: „Boże! Fu! Co to w ogóle jest? Wiszący brzuch, piersi?!”.
Każdy rodzaj zaburzenia jedzenia odsyła nas do relacji z mamą i pierwszego impulsu, który mama w sobie niesie, od momentu, w którym zrozumiała, że jest w ciąży.
Co wtedy się działo dzień po dniu? Bardzo ważny jest 29 dzień od zapłodnienia. Według Nowej Germańskiej Medycyny (GNM) w 29 dniu zachodzi bardzo ważny proces w embrionie (biologicznie rzecz ujmując płytka przedstrunowa pęka i zaczyna powstawać wtórna gęba. Jako istoty biologiczne zaliczamy się do wtórnogębowców *).
Dlaczego ważny? Bo część sensorów zmysłów w warstwie komórkowej o nazwie ektoderma, wnika wtedy w nas.
Dlatego na wszelkie terapie zaburzeń jedzenia, prowadzone wg GNM trzeba przychodzić z mamą, szczególnie jeśli potrafi ona przypomnieć sobie, co się wydarzyło, gdy zaszła w ciążę, i co wówczas czuła. Historia matki przekłada się na dziecko, a szczególnie na dziewczynkę (choć u chłopców też występują zaburzenia jedzenia ale znacznie rzadziej).
Te pierwsze 29 dni ciąży odpowiada liczbowo pełnemu pierwszemu cyklowi Księżyca. Prawidłowa ciąża trwa 10 miesięcy (księżycowych), to znaczy, że rodzimy się w tej samej fazie Księżyca, w której zostaliśmy poczęci. Jeśli dzień poczęcia jest (w ten sposób) zsynchronizowany z dniem porodu, cykl Księżyca staje się naszym podstawowym rytmem. Księżyc, przypomnijmy, to symboliczny ekwiwalent matki, uczuć i emocji związanych z życiem, z materią.
Koniecznie trzeba wrócić do tego momentu i do formuły: „Moja mama przyjmuje moje ciało, ciało mojej mamy przyjmuje moje ciało”. Jeśli nie ma możliwości porozmawiania z mamą, to można zrobić to różnymi sposobami z wyjściem poza ciało - w odmiennym stanie świadomości (ale zupełnie nie popieram, jako sposobu osiągania takiego stanu, korzystania ze środków odurzających).
W tych tematach trzeba wrócić do materii (w świecie ojca, ducha czekają na nas inne rzeczy). Tu rozmawiamy o tym, co się działo z naszą mamą i co się dzieje w naszej relacji z naszą mamą. Należy połączyć się z rzeczywistą lub wewnętrzną mamą, a uświadomienie sobie sytuacji i emocji będzie znacznie ważniejsze od brania witamin, stawania na wadze i liczenia zjedzonych kalorii.
To jest właśnie klucz do tego, żeby pomóc sobie w tematach związanych z zaburzeniami jedzenia.
* wtórnogębowce (za wikipedia.pl) – grupa organizmów mających wspólnego przodka, obejmująca wszystkie wywodzące się z niego grupy potomne (linie rozwojowe) zwierząt dwubocznie symetrycznych (charakteryzujących się pierwotnie dwustronną symetrią budowy ciała, trzema warstwami różnicującymi się w trakcie rozwoju embrionalnego oraz obecnością otworu gębowego i odbytu), u których w rozwoju embrionalnym z pragęby czyli z pierwotnego otworu jelita embrionalnego, prowadzącego z zewnątrz do prajelita powstaje otwór odbytowy.
Piotr Pałagin - psychoterapeuta, lekarz, coach, homeopata, astrolog, autor książek, wykładowca, erudyta. W 1988 roku ukończył II Moskiewski Instytut Medycyny. Wykładał w Polsce, Austrii, Rosji, Stanach Zjednoczonych i na Litwie.
Od 1991 roku pracuje jako terapeuta. Wieloletnie doświadczenie pozwoliło mu opracować zintegrowaną metodę terapeutyczną, która oddziałuje na cztery aspekty człowieka: fizyczny, eteryczny (energetyczny), astralny (podświadomy) i mentalny (świadomy).
Jego doświadczenie terapeutyczne obejmuje szerokie spektrum problemów z zakresu medycyny holistycznej, psychoterapii, rozwoju duchowego.